
Poniżej przedmowa Leszka Puchały zaczerpnięta z książki.
Wspomnienia Kazimierza Olendra, kresowiaka urodzonego w 1932 roku w Trościańcu Wielkim w powiecie zborowskim, są jedną z relacji spisywanych po latach przez ludzi wysiedlonych z ich małej ojczyzny. Wartość tych świadectw będących opisem dziejów jednej rodziny, bądź co najwyżej miejscowości, jest mierzona ich autentyzmem.
Wspomnienia kresowiaków są żywym zaprzeczeniem wieloletnich wysiłków propagandy przedstawiających Polaków jako element obcy na wschodzie, bądź jedynie jako wielkich właścicieli ziemskich. Tymczasem właśnie tam, a szczególnie w województwie lwowskim i tamopolskim, żyły setki tysięcy Polaków uprawiających od pokoleń, w pocie czoła tamtejszą ziemię.
Trościaniec Wielki, wieś leżąca na ważnym szlaku komunikacyjnym, doświadczył w ostatnim stuleciu wielu tragicznych chwil. Szlakiem ze Lwowa na Złoczów, Zborów, Tarnopol ciągnęły wojska podczas wojen światowych. Miejscowość była palona w. 1918 i w 1944 roku, ludzie tracili dobytek, ale z uporem odbudowywali swoje domy z popiołów.
Kazimierz Olender opisuje historię swojej rodziny korzystając z przekazów ojca, a od końca lat trzydziestych sam rejestruje trudny czas wojny i dwóch okupantów. Oczywiście, w jego wspomnieniach odnajdziemy również opis konfliktu z Ukraińcami, w tym wymiarze, jaki dotknął jego miejscowości.
Po kataklizmie wysiedlenia, fizycznie nie można było już odbudować rodzinnych domów, jednak można było zachować pamięć i ocalić to, co pozostało w sercach. Książka Kazimierza Olendra będzie z pewnością dla jego rodaków z Trościańca Wielkiego i ich rodzin takim miejscem, którego nikt już nie będzie w stanie zburzyć.