[źródło: "Gazeta Narodowa". Rok II. Nr. 49. Sobota 11. Kwietnia 1863. Dział: "Ziemie Polskie".]
Z Tarnopola 8. kwietnia.
Dnia 4. b. m. o godzinie 7. wieczorem jawi się w obec c. k. adjunkta przy urzędzie powiatowym w Załoźcach jeden z najzamożniejszych żydów tamtejszych, nazwiskiem Amarant, i robi relację, że za miastem na cmentarzu rzymskokatolickim koczuje w tej chwili 50 Polaków, którzy tam konno i zbrojne przybywszy, obozowe ognie pozapalali.
Podobnem doniesieniem spowodowany c. k. adjunkt pan B. (*) uważał za swój obowiązek zrobić obławę na tę zbrojną z 50 ludzi składającą się bandę; to też zebrawszy całą siłę zbrojną, konsystującą w Załoźcach, wyruszył na czele 5 strażników finansowych i 2 żandarmów, a niezliczona zgraja żydów, żydówek i żydziątek, szwargocących żydowsko-niemieckiem narzeczem, towarzyszyła temu pochodowi. Jednakże ów zbrojny 50konny oddział, zaledwo dostrzegł zbliżający się hufiec, znikł jak kamfora - tak że całej wyprawie załozieckiej nie pozostało jak tylko zrekognoskować opuszczone koczowisko i - powrócić do domowego zacisza.
Przed wyjściem tej wyprawy rzucono tendencyjnie popłoch między ludność chrześciańską, że koczujący na cmentarzu Polacy, jako ludzie heretyckiej wiary, palą cmentarne krzyże, a następnie ogniem i mieczem zniszczą całą mieścinę załoziecką.
Istotny zaś powód do tego popłochu i do tej wyprawy dali włościanie wsi Trościanice, którzy jadąc konno na rezurekcję do Załoziec, i widząc, iż zawcześnie przybyli, pouwiązywali konie u drzew cmentarnych i udali się na groby, by się tam pomodlić za zbawienie oczekujących tam w spokoju zmartwychwstania - zanim udadzą się na solenny obchód pamiątki zmartwychwstania Zbawiciela naszego.
Ktoś przechodzący, zobaczywszy pouwiązywane konie, ognisko rozłożone przez pastuszków, i poruszających się między grobowcami ludzi, wspomniał o tem w szynku u Amaranta Ten zaś, z wrodzonej domyślności swojej wywnioskowawszy, że tam na cmentarzu, w obecnej zwłaszcza porze, nikt inny być nie może, jak tylko Polacy, donosi o tem panu adjunktowi, i powoduje w ten sposób wyż wspomnioną wyprawę.
(X)
Od administratorów strony "Olejów na Podolu". Owym cesarsko-królewskim patriotą z artykułu powyżej był prawdopodobnie Atanazy Baczyński, który w schematyzmach galicyjskich na lata 1861-1864 figuruje jako samodzielny adiunkt przy c.k. sądzie powiatowym w Załoźcach. Ponieważ te schematyzmy opisują stan z roku poprzedniego, można przyjąć że rok 1863 był ostatnim rokiem służby pana Baczyńskiego w Załoźcach. W schematyzmie na rok 1865 występuje już jako adiunkt przy sądzie powiatowym w Cieszanowie (Lubaczowskie).
Trudno powiedzieć, czy to jego przeniesienie na drugi koniec Galicji to awans, czy też degradacja. W każdym razie na pewno parę osób się z tego ucieszyło. W tym właściciel dóbr Załoźce i Pieniaki, hrabia Włodzimierz Dzieduszycki, czynnie zaangażowany w powstaniową konspirację. W majątku Pieniackim formował się oddział Miniewskiego. I była tam na pewno kawaleria, są o tym świadectwa w źródłach (inny oddział, formujący się równocześnie w olejowskich dobrach hr. Wodzickiego, składał się z samej piechoty). Więc może i żydowski szynkarz Amarant widział coś innego niż tylko poczciwych trościanieckich chłopów?
Wydaje się, że władze austriackie poważnie potraktowały to doniesienie, bo kilka dni później do Załoziec wysłano regularne wojsko.
[źródło: "Gazeta Narodowa". Rok II. Nr. 53. Czwartek 16. Kwietnia 1863. Dział: "Kronika".]
Jeden bataljon pułku arcyksięcia Józefa wyruszył wczoraj ze Lwowa do Załoziec w Złoczowskie, a natomiast przyszedł tu bataljon pułku arcyks. Ferdynanda.
|