dnd, d&d dungeons and dragons
 
Olejów na Podolu
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Strona główna ˇ Artykuły ˇ Galeria zdjęć ˇ Forum strony Olejów ˇ Szukaj na stronie Olejów ˇ Multimedia
 
isa, dnd.rpg.info.pl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Nawigacja
Strona główna
  Strona główna
  Mapa serwisu

Olejów na Podolu
  Artykuły wg kategorii
  Wszystkie artykuły
  Galeria zdjęć
  Pokaz slajdów
  Panoramy Olejowa 1
  Panoramy Olejowa 2
  Panoramy inne
  Stare mapy
  Stare pocztówki Olejów
  Stare pocztówki Załoźce
  Stare pocztówki inne
  Stare stemple 1
  Stare stemple 2
  Multimedia
  Słownik gwary kresowej
  Uzupełnienia do słownika
  Praktyczne porady1
  Praktyczne porady2
  Archiwum newsów
  English
  Français

Spisy mieszkańców
  Olejów
  Trościaniec Wielki
  Bzowica
  Białokiernica
  Ratyszcze
  Reniów
  Ze starych ksiąg

Literatura
  Książki papierowe
  Książki z internetu
  Czasopisma z internetu

Szukaj
  Szukaj na stronie Olejów

Forum
  Forum strony Olejów

Linki
  Strony o Kresach
  Inne przydatne miejsca
  Biblioteki cyfrowe
  Varia
  Nowe odkrycia z internetu

Poszukujemy
  Książki

Kontakt
  Kontakt z autorami strony

 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Olejów na Podolu
Aktualnie na stronie:
Artykułów:1281
Zdjęć w galerii:1876

Artykuły z naszej strony
były czytane
5810430 razy!
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
[źródło: Łowiec. Rok XII. Nr 1. Lwów, 1. Stycznia 1889. Zachowano oryginalną pisownię.]


ROK 1888,
przez
Kazimierza hr. Wodzickiego.



Rok, w swym niehamowanym biegu, zdąża ku końcowi i poczyna się jego wysilenia agonia. Jesień toczy bezowocna walkę, z ciemiężąca zima, traci swe ozdoby; wichry targają liście, przymrozki ścinają wodę i warzą resztę pozostałej roślinności.

Słonce, już nie śmiałe, pieści wprawdzie swą przyrodę, lecz do życia powołać jej nie zdoła; cofa się za pagórek i rumieńcem okazuje nam swa niemoc. Muszki przestały brzęczyć, harmonijni śpiewacy ulotnili się na Wschód, i niebawem przyroda cała, białemi pieluchami okryta, pogrąży się w letargu zimowym. Broni się jeszcze i z szaty białej otrząsa, resztkami życia topi śnieg i swobodnie oddecha - lecz nie potrwa to długo... Mróz i śnieg, to nieubłagani wrogowie - pędzą do snu zimowego - i w krajach grobowych podwoiła się żałoba, smutek i tęsknota, bo ciepła jutrzenka daleko!

W tym to czasie myśliwy pamięcią cofa się ku naszej kapryśnej wiośnie z kapryśnym ciągiem słonek, bada lęg ptactwa, przebiega ściernie i z opadającym liściem szuka po gęstwinach oczekiwanych długodzióbów, licząc przy tej sposobności pomnożenie tegorocznej zwierzyny. I znowu przymuszony wygłosić lament na spóźnioną i tak obficie przyśnieżoną wiosnę, również bolesny lament na przedwczesną, mroźna jesień, wyganiająca tłumnie ptaki z zarośli naszych. Wypada spisać ciągi i ich termina, ważniejsze zdarzenia myśliwskie i wywołać sprawozdania z innych okolic.

Ciągu słonek na wiosnę nie było. Słonki, pojawiające się pojedynczo, to ptaki u nas latujace i oczekujące w lodowatem męczeństwie cieplejszego powietrza i zmartwychwstania przyrody. Pierwsze pojawiły się 31. marca, ostatnia nam zabłysła 24. kwietnia. Ni liżący wiatr, ni piekące słońce nie zdołały stopić naniesionych śniegów, przypuszczam więc, że naszą okolicę słonki pominęły i na znanych stacjach wcale się nie zatrzymały.

Przepiórki dopiero 3go maja się pojawiły i wyjątkowo wcale nie biły. Można było przypuścić, że ich prawie niema, a przecie, bez polowania umyślnego na nie, jedynie przy gospodarstwie, ubito przeszło 300. Derkacze po łąkach skąpo się pokazywały, gdyż te rzeczywiste wodniki nie znoszą posuchy, która nam w polu plony paliła. To też chróściel należał w tym roku do osobliwości w przytroczonej zwierzynie. Nareszcie złotokłose snopy zwieziono, pola murawą jak kobiercami nakryte, zazieleniały, i już posyłano na zwiady za słonkami. Niestety, znowu nader bolesny zawód. Nigdzie licznie nie odpoczywały - nie pamiętam miotu z czterma słonkami, lecz i dla pojedynczych miot goniono, co wytwarzało nużące i bez korzyści polowania. Jak długotrwała posucha dopiekła słonkom, dowodzi ich ciąg na stawy i jeziorka, częstokroć w towarzystwie kaczek, gdyż we wrześniu nie miały kropli deszczu i rosy w lasach. Śmiało mogę twierdzić o pobycie 50 do 60 stadek w moich zaroślach, a jak przybyły pojedynczo, tak pozostawały i nareszcie pojedynczo odleciały. Ten wyjątkowy ciąg zmusza mnie do zaregestrowania tego zjawiska: słonki bowiem najczęściej rodzinami emigrują.

W dniu 14. października nawiedziła nas zimna słota, 16. dokuczał dwustopniowy mróz, 22. śnieżyca i zabielony został las, pierwsze przymrozki wytrzymały słonki, zaś z 21. na 22. już się ulotniły. Zabito z wysileniem 58 słonek.

Nader ciekawa jest tegoroczna popielowa klęska. Myszy wydrenowały koniczyny, na trociny trą snopki, a nawet już widać czarne plasterki po oziminach. Jedyna nadzieja rolnika w lodowatej kąpieli mysz. Lisy licznie się pojawiły na tępicieli szkodnic, lecz namiętność myśliwska usunęła to dobrodziejstwo. Można sobie wystawić ilość lisów, gdy powiem, że goniąc małe mioty, wyłącznie na słonki, ubiliśmy 40, a więcej tych szkodników ostrożnych uchyliło się przed morderczym śrótem, zmykając zawczasu. Zabijaliśmy lisy młode, nie większe od dużych szczeniąt, i lichym kożuchem okryte. Tajemnicą pozostanie przyczyna tak późnego szczenienia się liszek.

Zające dobrze się rozmnożyły i liczne widujemy z września i października. W sarnach brak widoczny roczniaków, śniegami zimowemi zdziesiątkowanych. Wprawdzie widujemy jałowe kozy, więc przypuszczam, że niejedna płód spławiła przy nieznanych wysileniach, czynionych na śniegach, lecz z drugiej strony wiele sarn wodzi dwoje i troje sarniat i z pewnością ubytek wyrównanym zostanie.

Najciekawsza część sprawozdania tego nie zaspokoi ciekawości czytelnika. Pustynniki obrały widocznie inną drogę w jesieni, jak tę, po której podróżowały na wiosnę. Rozstawiane czaty i zorganizowana policja, wykazują w naszej okolicy ciąg następujący: Na zielonej pszenicy podszedł strzelec, pięć sztuk, prawdopodobnie rodzinę i chybił. Nie można w znaczniejszem oddaleniu rozpoznać doskonałe ptaki od młodych, są bowiem barwy ziemi, a pomimo, iż się zdaje, że pełzają, posuwają się one szybko. W dniu 9. września widziano w locie stadko złożone z 13 sztuk. 10go zaś 30 pustynników na oziminie nader ostrożnych i nieprzystępnych. Później nie było już więcej tych zagadkowych ptaków. Dopisać tu jeszcze muszę, aby uwiecznić srogość tej śnieżnej zimy, drobne tegoroczne sarniątka w listopadzie, wydające się jak zające w niewielkiem oddaleniu, co dowodzi czynionych nad miarę wysileń kotnych matek, pasza bowiem w suchym roku była obfita, zdrowa i prawdopodobnie smaczna, a sarniątka wyrosnąć nie mogły, jużto w łonach matek, jużto z powodu widocznego braku mleka.

Przy końcu mego sprawozdania zanotować tu muszę wyjątkowe zdarzenie nie do uwierzenia, a prawdziwe. Jest to unikat w mem życiu myśliwskiem.

Na oziminie przed moim domem, w blizkości dębowego lasu. żerowało siedm sarn. Piesek malutki, siedzący na wózku, namiętny myśliwy, a przytem pieszczoch kanapowy, zobaczywszy sarny zeskoczył i począł głosem gonić. Sarny w popłochu uciekły do lasu, a piesek za niemi. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po chwili widzimy pieska z wysileniem uciekającego ze spuszczonym ogonem i w niepospolitym strachu, a bezpośrednio za nim cztery nacierające sarny. Gdy nareszcie piesek wskoczył na wózek, sarny stanęły i rekognoskowały, poczem spokojnie się cofnęły i żerować poczęły. Nasuwa się przypuszczenie, że się tym sposobem przed napaścią lisa bronią, pomimo, że zawsze widziałem uciekające przed tym drapieżca. Przykro mi, że nie mogę zanotować, czy to były same waleczne matki, czyli też i ostrożny rogacz do natarcia się przyczynił, a to z powodu oddalenia i zapadającego zmroku.

W szeregu lat, w których z gończakami polowałem, widywałem tylokrotnie uciekające przed psami sarny, tak, że nawet pojedynczy błąkający się pies pędził zawsze sarnę, muszę więc w tym wypadku podziwiać wyjątkowa odwagę tych czterech sarn.

W ogólności rok ten nie sprzyjał widocznie ptakom, przypuścić można i straty w podróży poniesione, gdyż liczba przybyła, o wiele mniejsza była niżeli w inne wiosny. Rolny śpiewak nie często się pod obłoki unosił, na bagnach skąpo było ptactwa, w lesie koncerta nie głośne, jedynie kukułki w wielkiej ilości nadleciały i u nas na utrapienie ptasząt lato wały. Kuropatw jałowych było dosyć, nawet w lesie zbijały się w stadka. Nareszcie w pierwszej połowie października tłumnie nadleciała ilość nie do obliczenia kosów i drozdów, lecz przezorna Sylwanka już 16go gromadzić poczęła ptaki i transportami wysyłać, tak, iż do 21go wypędziła wszystkie, ochroniwszy je od głodu i zimna.

Rzeczywiście rok 1888 wyjątkowym był dla rolników, przyrodników i myśliwych i zasługiwałby na obszerniejszy nekrolog.

Olejów w grudniu 1888.



 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Komentarze
Brak komentarzy.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl

dnd, d&d dungeons and dragons
 
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
 
isa, dnd.rpg.info.plwotc, ogl


Copyright © Kazimierz Dajczak & Remigiusz Paduch; 2007-2020