Dzięki pracowitym Polskim Bibliotekom Cyfrowym w internecie jest coraz więcej starych gazet z Kresów. Znajdujemy w nich różne informacje - także drobne wzmianki, np. opisy wypadków czy przestępstw z okolic Olejowa i Załoziec. Mieliśmy dylemat, jak je technicznie włączyć do naszej bazy źródeł historycznych? Początkowo chcieliśmy je gromadzić według miejscowości. Czyli osobno Olejów, Załoźce i inne. Ale ilość materiałów jest nierówna - nie wiemy na co się akurat natkniemy i trudno sobie coś z góry zaplanować. To zresztą w tych poszukiwaniach jest najpiękniejsze. Zdecydowaliśmy się więc połączyć materiały z różnych miejscowości według tematyki. Wydaje nam się, że efekt końcowy wygląda bardzo ciekawie i spodoba się naszym Czytelnikom. Gdy zbierze się odpowiednia ilość nowych materiałów (6-7), opublikujemy na naszej stronie kolejne odcinki "Kroniki".
Gazeta Lwowska. Nro. 170. We Środę 23. Października 1816.
Nro. 3711.
Opisanie Daniła Cesarskiego, Poddanego z Państwa Manajów, który maiący. żone na Imie Marya, rodem toż samo z Manajowa, gdzie długow po Szynkach, i we wsi iako też i w Skarbie ponarabiał, dnia 29. Kwietnia b. r. emigrował, oraz wykradł pare koni, to iest klacz karogniada bez odmiany maiąca lat 9, tudzież bułany koń maiący lat 12, które konie z Pańskiey Łąki wykradł, i z temiż umknął.
Tenże był wzrostu miernego, lat 35 maiący, podługowatey twarzy, potrochę ospowaty na twarzy rudemi włosy zarasta, na głowie włosy ma ciemne, nosa miernego, i oczy piwne, chodził naywięcey w opuńczy siwey; mówi po rusku, iako też i iego.żona, i są oboie gr. obrządku.
Tych szlakować, dostrzegłszy przytrzymać, i tu, lub do najbliższego C. K. Urzędu Cyrkularnego oddać należy.
Z Urzędu C. K. Policyiney Dyrekcyi.
W Lwowie dnia 22. Lipca 1816.
Gazeta Narodowa. Rok VIII. Nr. 267. We Lwowie, Środa dnia 13. Października 1869.
Z Załoziec (11-letni zbrodniarz).
W tutejszym c. k. sądzie toczy się proces 11letniego chłopczyny, który w dn. 10., 13. i 17. września, w jasny dzień zawsze, podpalał zabudowania sąsiadów. Szczęściem, pożary te przytłumiono zawsze w zarodzie, tak, że nie zrządziły większej szkody. Małego podpalacza schwycono na gorącym uczynku i oddano sądowi, przed którym przyznaje się do manii podpalania, powiadając, "że lubi patrzeć jak gore."
Gazeta Narodowa. Rok XIII. Nr. 120. We Lwowie, Czwartek dnia 28. Maja 1874.
Z pod Załoziec.
W nocy z 20. na 21. maja r. b. ukradzione zostały dwoje koni wartości 80 złr., włościaninowi A. T. z Neterpiniec. Szkoda dla właściciela była tem dotkliwszą, że kradzież została uskuteczniona nocną porą.
C. k. żandarm w Kozłowie stacjonowany, Antoni Grzegorzewicz, wykrył złodziei nazajutrz po spełnionej kradzieży, w osobach sławnych złodziei Wojciecha i Franciszka Tomaszewskich, i jeszcze 3 inne, tej samej nocy u Jacka Roja z Serwyrowa skradzione konie odebrał.
Czyn ten p. A. Grzegorzewicza, jako pochwały godny, podajemy do wiadomości publicznej.
Gazeta Narodowa. Rok XXXIV. Nr. 108. We Lwowie - Sobota dnia 12. Maja 1894.
Rosyjska straż graniczna.
W Milnie pod Załoźcami nad granicą rosyjską zaszedł dnia 4. bm. następujący wypadek: Włościanka Anna Swyreda z dwiema innemi poszła zbierać trawę na swoje pole w pobliżu granicy. Stojący na warcie żołnierz rosyjski spostrzegł je i począł wołać do siebie, ale kobiety nie słuchając szły dalej. Wtedy żołnierz rozpędził się za niemi, a w połowie drogi przystanął, zmierzył i wystrzelił z karabinu. Kula przeszyła obie nogi Anny Swyredy poniżej kolana. Kobieta padła bez przytomności, a przerażone jej towarzyszki nie mogły jej udzielić żadnej pomocy. Żołnierz, widząc to, zarzucił karabin na ramię i poszedł dalej granicą. Dopiero w kilkanaście minut potem kobiety nieranione, ochłonąwszy, dały znać do wsi. Biedną kobietę przywieziono z pola. Miejscowa żandarmerya udzieliła jej pierwszej pomocy i nie odstąpiła od niej aż do przybycia lekarza miejskiego z Załoziec, który ciężko ranną wziął w swoją opieką.
[Z materiałów w zasobach projektu "Milno na Podolu": Prawdopodobnie chodzi o Annę Sweryda zd. Petryk, córkę Grzegorza Petryka i Melanii zd. Bukało, urodzoną około roku 1867 w Blichu. 2 października 1881 w wieku 14 lat poślubiła Mikołaja Swerydę z Milna, wówczas 23-latka, syna Michała Swerydy i Teodozji zd. Szkorupa. Po ślubie mieszkali w domu nr 8 w Milnie. (informacje z ksiąg kościelnych parafii grecko-katolickiej w Milnie). W roku 1894, w czasie opisywanych tu wydarzeń, Anna miała około 27 lat.]
Kurjer Lwowski. Rok XXV. Nr. 570. Lwów, Piątek dnia 6. Grudnia 1907. Wydanie popołudniowe.
Aresztowanie.
Kraków. (Tel. pryw.)
Aresztowano Annę Płatkównę, byłą pokojówkę hrabiny Wodzickiej w Olejowie. Znaleziono u niej 17 sztuk obligacji Banku hipotecznego i biżuterję. Tłumaczy się ona, że przedmioty te znajdywała w pokoju hrabiny.
Nowy Dzwonek. Rocznik XVI. Nr. 4. Kraków 1-go kwietnia 1908.
Walka z cyganami.
Z Brodów donoszą:
W nocy dnia 11 marca skradziono pewnemu gospodarzowi parę koni. Żandarmerya w Załoźcach, podejrzewając o tę kradzież bandę cyganów, grasującą w okolicy, wysłała jednego z żandarmów w ślad za cyganami. W Podkamieniu przyłączył się do niego drugi żandarm i obaj spłoszyli bandę obok rogatki, na szosie, wiodącej do Brodów.
Cygani, z daleka spostrzegłszy żandarmów, szybko wyprzęgli konie, a dwie kobiety z bandy dosiadły ich i umknęły w szybkim galopie. Cygani zaś zdołali ukryć się w poblizkim lesie. Żandarmi nie ustali jednak w pościgu i w jednej karczmie koło wsi Zahodowa odszukali całą bandę. Ale ujęcie ich nie poszło tak łatwo. Obaj cygani z orczykami rzucili się na żandarmów. Jeden z nich zaś wyrwał żandarmowi karabin. Ale drugi żandarm pchnął cygana bagnetem w bok, w okolicę żeber. Dopiero teraz ujęto całą bandę i odstawiono do sądu w Brodach.
Chwila. Dziennik dla spraw politycznych, społecznych i kulturalnych. Rok III. Nr. 657 a. Lwów, Sobota, 17. października 1936.
Napad rozbójniczy obok Załoziec.
(Od sprawozdawcy "Chwili").
TARNOPOL. 17. 10. (Tel. wł. "Chwili").
W Załoźcach pow. Zborów odbywa się co tygodnia w poniedziałki jarmark, na który zjeżdżają handlarze przeważnie z Tarnopola. Wie o tym okoliczna ludność i przypuszczając słusznie zresztą, że handlarze ci po jarmarku mają przy sobie gotówkę, napada na nich niekiedy i zdarzały się już wypadki na drodze powrotnej z Załoziec do Tarnopola rabunków i nawet masowych morderstw. W ostatnich latach handlarze są ostrożni i wracają do domu nie pojedynczo, lecz wszyscy razem ze swymi furmankami załadowanymi towarem. W poniedziałek 12. bm. handlarz tarnopolski p. Benzion Selzer mając złe konie pozostał daleko w tyle i z tej okazji skorzystali trzej opryszkowie, którzy go napadli i zaczęli ściągać i unosić towar, który nie jest zresztą jego własnością. Napadnięty nie stracił jednak przytomności umysłu lecz korzystając z okoliczności, że dwaj napastnicy oddalili się chwilowo z zrabowanym towarem uchwycił trzeciego mimo swego starszego wieku tak mocno, że zdołał go przytrzymać aż do czasu, gdy przybyła na miejsce zaalarmowana policja. Przychwyconym okazał się niebezpieczny opryszek załoziecki Łabej, który przyciśnięty do muru wyjawił nazwiska swych kompanów: Jabłońskiego i Stelmacha których wszystkich odstawiono do dyspozycji władz prokuratorskich. W czasie szamotania się Łabej przebił p. Selzerowi nożem rękę.
P. Selzer opowiadając o tej przygodzie nie ma dość słów uznania dla Komendanta posterunku P. P. w Załoźcach i jego zastępcy, którym ma do zawdzięczenia uratowanie życia, przytrzymanie zbójów i odebranie towaru.
i ta sama historia, opisana w innej gazecie
Dziennik Polski. Rok II. Nr. 304. Lwów, niedziela 1 listopada 1936 r.
Jako sprawców napadu w Załoźcach pow. Zborów, na tarnopolskiego kupca Benziona Seltzera przytrzymano Antoniego Łobaja, kilkakrotnie karanego za różne kradzieże i przestępstwa, oraz Jabłońskiego Mariana i Michała Ajdykiewicza z Załoziec.