Wiejskie szkoły i nauczyciele
Dodane przez Remek dnia Lutego 21 2009 14:24:20

W tym tygodniu opublikowaliśmy 16 nowych artykułów o wiejskich szkołach na ziemi olejowskiej i załozieckiej. W kolejce czekają jeszcze dwa, Olejów i Trościaniec Wielki. Pojawią się niedługo w osobnych "wrzutach" tematycznych, poświęconych tym miejscowościom.

Ilość materiału do "przekopania się" była olbrzymia. Aż 44 (słownie: czterdzieści i cztery) źródła. Galicyjskie urzędowe c.k. "szematyzmy" z lat 1799-1913 (razem 38 ksiąg). Trzy spisy nauczycieli i trzy spisy duchowieństwa. Efekty możecie teraz zobaczyć na naszej stronie. Zwykle publikujemy teksty w trochę mniejszych "porcjach" tygodniowo, no ale tu mamy do czynienia z jednolitym materiałem. Poza tym jest to pierwszy "wrzut" już na nowym, szybszym serwerze, więc trzeba godnie uczcić to wydarzenie.

Przy okazji bardzo dziękuję za inspirację Panu Romanowi Romanów, który prowadzi podobną stronę kresową o wiosce Huta Stara w powiecie buczackim. Nie miałem dotąd pojęcia o istnieniu Biblioteki Cyfrowej Małopolskiego Towarzystwa Genealogicznego. I o skarbach, jakie w tym miejscu zgromadzono. Ze schematyzmami to jeszcze nie koniec, do "wirtualnej szuflady" trafił materiał na kolejne kilka artykułów i różne uzupełnienia. Ale to już w dalszej przyszłości.

Na razie zapraszam do przejrzenia materiałów o wiejskich nauczycielach. Chciałbym, żeby te listy osób były jakimś upamiętnieniem tamtych dawno zmarłych ludzi. Zwykle - zwłaszcza w XIX wieku - słabo opłacanych, z trudem wiążących przysłowiowy koniec z końcem. Trościaniecki nauczyciel Józef Hertz zmarł na gruźlicę w swoim mieszkaniu przy szkole - można powiedzieć, na posterunku. I na pewno nie nabawił się tej choroby z bogactwa. Do końca musiał pracować, inaczej straciłby mieszkanie przy szkole i ten swój nieduży dochód. I to właśnie dzięki takim "siłaczom" i "siłaczkom" dokonała się cudowna przemiana. Pokolenie polskich chłopów, wykształcone w szkołach ludowych, czytało już polskie książki, stawiało przed kościołami krzyże w rocznice powstania styczniowego i wstępowało do Sokoła i Drużyn Bartoszowych. Byli to już zupełnie inni ludzie, niż ich niepiśmienni przodkowie, stawiający po wsiach dziękczynne pomniki austriackiemu cesarzowi i uważający się często nie za Polaków, tylko za "cesarskich". Warto o tym pamiętać.

Rozszerzona zawartość newsa