Melasa
Dodane przez henryksliwa dnia Października 08 2012 01:09:35

MELASA


Osiedlanie się ludzi na wsiach poniemieckich stwarzało im nowe problemy. Wysiedlenie jednych i drugich odbyło się przymusowo w okresie chaosu wojennego. Ludzie tracili swój dobytek, domy, pola, sąsiadów, groby bliskich, a nieraz następowała rozłąka rodzin. Łączność między ludźmi była utrudniona, bo nie działały jeszcze sprawnie telefony, poczta dopiero się tworzyła, a jedyny kontakt to był Czerwony Krzyż, który też działał z wielkim późnieniem. Duża ilość osób samotnych wywiezionych na przymusowe roboty do Niemiec, a po wojnie znalazła się pod okupacją amerykańską, nie chciała wracać do kraju, który był w tym czasie pod restrykcją sowiecką. Czas rozłąki przedłużał się. Niekiedy rodziny otrzymywały wiadomości nieprawdziwe o swoich bliskich, o ich śmierci lub zaginięciu. Było to nieraz przyczyną rozpadu małżeństw, a po latach sprawa się wyjaśniała i dochodziło do dramatów rodzinnych. Stracili też ludzie swoją kulturę, religię, życie duchowe. Społeczność, która kiedyś żyła w jedności, tworzyła odrębną lokalną, charakterystyczną dla swojego regionu grupę, została rozwieziona w różne strony Polski. Były to związki, kółka, organizacje świeckie, kościelne, a nawet zespoły teatralne, chóry. Teraz porozrzucane po całym kraju, często w pojedynkę bez sąsiadów czuły się zagubione i bez motywacji do dalszego życia. Sytuację pogarszał jeszcze powszechny głód. Żadnych sklepów, żadnych zapasów, żadnych warzyw, na polach kilka poletek zżętego i ustawionego w kopki żyta (przez wojsko). W kilku miejscach na polu były zasadzone na szczęście ziemniaki. Obraz rozdartego życia zamykał reżim władzy nadzorowany okupantem.
Ludzie nauczeni życia w niedoli wojny radzili sobie i teraz. Zaczęli porządkować gospodarkę z roku na rok coraz lepiej. Braki produktów przemysłu spożywczego starali się wytworzyć sami.

Opiszę produkcję melasy - syropu z buraków cukrowych, byłem przy jego wyrobie.

Zastępował on po części cukier, bo dodawano go do wypieków ciast, czasami zastąpił dżem, słodziło się nim kawę, też własnego wyrobu z palonych ziaren jęczmienia. Niemcy jeszcze dziś sprzedają identyczną melasę w swoich sklepach jako rarytas do smarowania chleba, i wypieków.

Dojrzałe buraki po umyciu obierało się ze skórki, później krojono w kostkę 1,5 X 1,5 wsypane do kotła zalane niewielką ilością wody gotowało się do miękkości. Potrzebna była do tego jeszcze prasa śrubowa, była taka, pozostawiona przez Niemców. Były to dwa kloce - deski z drewna, grube masywne, połączone ze sobą zawiasami, pomiędzy te deski wkładano zawinięte w silny materiał o rzadkim splocie te ugotowane kostki buraczane. Te dwa kloce były dociskane do siebie śrubą o dużej średnicy, miały po bokach przybite deseczki, które zatrzymywały płyn przed wyciekaniem na boki i kierowały wyciśnięty sok do podstawionego naczynia. Był to sok ciemnego koloru i wodnisty. Urobek zlewało się do kotła o pojemności około 80-100 litrów. Kiedy się zapełnił rozpoczynano odparowywanie. Był to proces kilkudniowy. Podczas tego gotowania jedna osoba musiała cały czas mieszać drewnianą kopyścią wywar by się nie przypalił, zawarty w nim cukier szybko się przypalał na dnie co pogarszało jakość produktu, a przypalony nadmiernie syrop był niejadalny. W miarę odparowywania syrop gęstniał i ciemniał tak, że po ostudzeniu miał konsystencję świeżego miodu i był czarno - złotego koloru.

Produkt taki wlewało się do słoików i innych naczyń i mógł w nich być przechowywany w normalnej temperaturze aż do następnego roku, Pewną część tego wywaru pozostawiano, dolewali do niego trochę mleka tak dwa do jednego (mleka mniej) i gotowało się dalej, aż doprowadziło się go do gęstości budyniu i w stanie jeszcze ciepłym wlewało się do blach takich od ciast i po zastygnięciu kroiło na kostki wielkości kostki cukru. Niczym się te kostki nie różniły od późniejszych cukierków zwanych mordoklejkami, być może, że one - te cukierki z melasy - zapoczątkowały późniejszą produkcję irysów. Posiada też ten syrop niezbyt przyjemny aromat. W tym okresie rarytas ten był produktem pogardzanym i wstydliwym

Spisał po latach:
Henryk Śliwa
wnuk Jana Dajczaka Halaburdy z Bzowicy
Stargard Szczeciński, październik 2012 r.



prasa do wyciskania melasy

Prasa do wyciskania melasy. Rysunek Autora.