Lecznictwo ludowe w Załoźcach i okolicy - cz.28
Dodane przez Remek dnia Lutego 13 2010 17:29:03
[źródło: Rocznik Podolski. Organ Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk poświęcony sprawom i kulturze Podola. Tom I - rok 1938. Tarnopol 1938. Nakładem Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wydano z zasiłku Funduszu Kultury Narodowej i Fundacji im. Wiktora hr. Baworowskiego.] Zachowano oryginalną pisownię.

Stanisław Spittal (1891 -1964):


Lecznictwo ludowe w Załoźcach i okolicy.
część 28




CHOROBY NARZĄDU MOCZO-PŁCIOWEGO I WENERYCZNE


Moczenie nocne i nietrzymanie moczu omówiłem już przy chorobach dziecięcych, bo właściwie choroby te prawie wyłącznie przytrafiają się w wieku dziecięcym. A gdy sporadyczne wypadki tych cierpień zdarzają się i u, starszych, bywają identycznie leczone, jak u dzieci.

U starszych częściej już trafiają się katary pęcherza (cystitis) i zaparcie, zatrzymanie moczu. To drugie zdarza się zazwyczaj wieśniakom starszym z powodu przerostu gruczołu krokowego (stercza) przeważnie na tle łącznotkankowym, czasem rzerzączki. Lud jednak to cierpienie uważa za rodzaj zadania, czarów, lub jako wynik przepukliny (hernia inguinalis). Gdy więc trafi się już takie nieszczęście, gotują liście brzozy płaczącej (Betula alba), korę leszczyny i korzeń pietruszki, a odwar ten dają pić choremu, z zagotowanego zaś ziela robią okład na podbrzusze (Ratyszcze). Okolicę pęcherza smarują oliwą i przykładają nagrzany grys pszenny, kaszę jaglaną, lub jęczmienną, celem rozgrzania pęcherza i wywołania moczu. Gdy razem z zatrzymaniem moczu pokaże się spuchlęcina (obrzęk), gotują jagody jałowcowe (Juniperus communis) i wywar z nich podają choremu do picia, ewentualnie robią nalewkę jałowcową na wódce i każą moczyć ręce aż po łokcie w gorącej deszczówce.

Gdy tylko występuje katar pęcherza z bólami w pęcherzu, pieczeniem i częstym oddawaniem moczu, obwijają podbrzusze w wełniane szmaty, by brzuch wygrzać. Do picia natomiast podają herbatę z psich bratków (Viola tricolor), na krzyże kładą szmatki nasmarowane maścią majerankową. Czasem gotują pietruszkę, wywar jej podają choremu do picia, a miazgę kładą mu na pęcherz. Piją również odwar skrzypu polnego (Equisetum arvense).

Gdy rozległy obrzęk obejmuje twarz i cały dół, tj. kończyny dolne, brzuch i krzyże, a przy tym mocz skąpy (objawy zapalenia nerek), parzą liście brzozowe i robią z nich okłady na krzyżach (Olejów) stawiając równocześnie bańki. Albo gotują korę bzu czarnego z naskrobaną kredą, rozumie się najlepiej poświęcaną, i to dają do picia, a barwinkiem suszonym i wrotyczem (Tanacetum vulgare) okadzają chorego. A gdy puchlina tak wielka, że chory się dusi, zakopują go do ziemi aż po szyję, by wilgość ziemi wyciągnęła puchlęciznę. Przy zapaleniu nerek gotują również płatki bławatu polnego, lub robią t. zw. piwo. Do czterech litrów zagotowanych gałązek wiśniowych dodają 1/2 kg cukru i 2 dkg drożdży, po czym poddają to przez tydzień fermentacji. Napój ten ma doskonale działać jako środek moczopędny i przeciw obrzękom (Trościaniec).

Wprawdzie utarło się mniemanie, że lud nasz jest bardzo moralny i czysty pod względem chorób wenerycznych, jednakże mniemanie to jest z gruntu fałszywe. Wśród ludu wiejskiego można znaleźć prawie ten sam odsetek chorych wenerycznie, co u mieszkańców miast, tylko przegląd i kontrola po zapadłych wioskach są mniejsze i stąd to mniemanie. Chory wenerycznie wieśniak ucieka się o poradę lekarską w ostateczności, a nawet wtedy, gdy lekarz już jasno sprawę postawi, jeszcze uparcie używa tylko środków domowych. Tak wielki jest konserwatyzm ludu i tak znaczny brak uświadomienia w tym względzie. W ostatnich dziesięcioleciach, zwłaszcza po wojnie światowej, po przemarszach różnych wojsk i ich postojach, oraz na skutek przyczyn ekonomicznych i społecznych choroby weneryczne ogromnie się rozpleniły na wsi.

Rzerzączka (blenorrhoea uretrae) według mniemania ludu powstaje wskutek oddawania moczu pod wiatr, lub gdy się przyśni stosunek z kobietą, albo gdy kobieta w czasie spółkowania przed samym wytryskiem nasienia zatrzyma oddech. Czynią to rzeczywiście wiejskie kobiety w tej myśli, że przez zatrzymanie oddechu nie zajdą w ciążę. Dlatego to wieśniacy przed ejakulacją uderzają kobiety w brzuch, by musiały oddychać, a tym samym niejako chcą się ochronić przed niepożądaną chorobą. Gdy się już nieszczęśliwie zachorowało, najlepszym lekiem jest spółkowanie z dziewczyną jeszcze nietkniętą, a więc najpewniej z dziećmi, lub z kobietą ciężarną. U ciężarnej bowiem macica jest zamknięta, jest więc ona jakby nienaruszona (1). Ten naprawdę barbarzyński przesąd przyczynia się również do rozplenienia chorób wenerycznych. Chorzy stwierdziwszy jego bezskuteczność piją następnie zioła lub leki silnie moczopędne, a więc odwar pietruszki (Petroselinum sativum), herbatę z jagód jałowca, herbatę z liści brzozy płaczącej (Betula alba), kwiatów psiego bratka (Viola tricolor), wiele piwa, czasami nawet z papryką (Capsicum annuum), lub wódkę, by ta chorobę przejadła i przepaliła, a równocześnie jedzą wiele tłustości, bo tłuszcz goi rany.

Kiły (syphilis, lues) w ogóle wieśniacy nie uznają. Wszelkie zaś ranki i zmiany na skórze (wykwity) z jej przyczyny powstające uważają za rumatys. Owrzodzenia (ulcus durum, sclerosis) leczą okładami z kwaśnego mleka, podobnie jak paraphimosis. Do lekarza przychodzą nie wcześniej jak w stadium kłykcin sączących i to już tak rozprzestrzenionych, że "trzeba z rozpaczy załamywać ręce".




Oryginalne przypisy:


(1) "Motywem, który skłania gwałcicieli do wyboru małych dziewcząt lub ciężarnych kobiet za ofiarę zbrodni, jest przesąd nie tylko u nas rozpowszechniony, iż obcowanie cielesne z tymi osobami uwalnia zakażonego mężczyznę od zakażenia". Prof. Dr Leon Wachholz: Medycyna sądowa. Kraków 1920.





 Od administratorów strony "Olejów na Podolu". Ponieważ ten tekst będzie ogólnodostępny w internecie, oprócz miłośników Kresów i zainteresowanych historią mogą na niego trafić - np. przez wyszukiwarki - także osoby interesujące się medycyną ludową czy szukające pomocy w swoich dolegliwościach. Przestrzegamy przed eksperymentowaniem z opisywanymi w tym artykule ziołami czy rodzajami terapii. Niektóre mogą być bardzo niebezpieczne dla Waszego zdrowia, a nawet życia. Lepiej zawierzyć współczesnemu lekarzowi lub farmaceucie. Albo przynajmniej - jeśli już się uprzecie - szukać takich informacji na portalach medycznych, a nie na stronie kresowej.




poprzednia
część

 

 

Stanisław Spittal:
Lecznictwo ludowe w Załoźcach i okolicy

 

 

następna
część