SEBASTIAN KROMPIEC Z MILNA
Listy księdza o inicjałach M.S., wikariusza w Załoźcach, do pisma katolickiego "Zwiastun Górnoszlązki", część 3.
[źródło: "Zwiastun Górnoszlązki" rok trzeci, nr 29 z 21 lipca 1870]. Zachowano oryginalną pisownię.
Na zakończenie tego listu opowiem wypadek bardzo rzadki za naszych czasów. We wzmiankowanéj już wsi Milno oprócz 1,500 rusinów mających cerkiew i popa, mieszka około 1,000 polaków, którzy należą do parafii załozieckiéj. A że Milno leży więcéj niż w milowéj odległości od Załoziec, przeto uczęszczanie do kościoła połączone jest z mnogiemi trudnościami. Kto chce być na nabożeństwie, musi wyjść bardzo rano, a tu śnieg, błoto, w lecie upał i kurz szkodliwy na zdrowie i oczy. Skutkiem tego mało kto zwiedza kościół parafialny, mało kto zna obrzędy swego wyznania. Gmina tam wcale zamożna, bogatych żydów na karczmach aż trzech czy czterech, ale szkoły nie masz, a o kaplicy ani pomyślano. Znalazł się przecież człowiek, co zapragnął zapobiedz złemu, postanowił skłonić sąsiadów do wystawienia kościółka, a gdy nie znalazł skłonnych, zamierzył własnym kosztem wznieść kaplicę. Jestto Sebastyan Krompiec prosty na kilkunastu morgach włościanin mileński. Człowiek nie umiejący pisać ani czytać przy swym ojcu trudniącym się gojeniem ran i składaniem zwichniętych i złamanych kości, takiéj nabył wprawy i biegłości, że poszukiwanym jest na wszystkie strony o kilkadziesiąt mil. Raz wezwano go do Kijowa, co leży nad Dnieprem na Ukrainie o 60 mil stąd, aby tam kurował jakiegoś połamanego moskiewskiego generała, któremu uczeni lekarze poradzić nie umieli, i udało mu się szczęśliwie. Przed kilku laty syn hr. Gołuchowskiego, co był namiestnikiem cesarskim w Galicyi, złamał rękę. Najsławniejsi doktorzy ze Lwowa i Wiednia zestawili kostki, owinęli, ręka się zrosła, ale była krzywa. Stroskany ojciec wzywa Krompca. Krompiec przybywszy obmacał rękę, owinął poswojemu i powiedział, że będzie dobrze. "Ależ - rzecze niespokojny ojciec - lekarze mówili, że krzywą rękę trzeba złamać i nanowo zestawić, aby się można spodziewać pomyślnego skutku." - "Ja właśnie tak zrobiłem," odpowie spokojnie włościanin. Bez narzędzi i długich namysłów palcami i prostym nożykiem spełnia to, do czego mędrcy zabierają się z książkami i pudłem przeróżnych instrumentów. Po pewnym czasie ręka była całkiem zdrowa i prosta, lekarze przyznali wyższość prostemu włościaninowi, a hrabia sowicie go obdarzył, uściskał, zapewnił swą przyjaźń i odesłał do domu.
Tento Krompiec nie targując się z nikim o nagrodę, zebrał spory grosik. Przykupił pola, wystawił piękne budynki, ogrodził sady, wyposażył dzieci, dopomógł nie jednemu z krewnych i znajomych, a gdy mu jeszcze kieszeń nie była pusta, a nawet przybywało do niéj za nowe kuracye, postanowił wystawić we wsi rodzinnéj kaplicę piękną i trwałą. Usunąwszy wszelkie w tym razie trudności, pozyskawszy zezwolenie ze strony konsystorza, założył w roku zeszłym fundamenta pod budynek na 45 stóp długi i 30 szeroki, a teraz ma go już prawie na ukończeniu. Fundamenta i ściany do wysokości pięciu łokci są z ciosowego kamienia, dalsze ściany i sklepienie z palonéj cegły. Murłaty i belki dębowe a wiązarek i krokwie lipowe dla lekkości, dach blaszany, nad nim piękna sygnaturka, na wyniesionym froncie dzwonniczka. Wewnątrz ma być piękny ołtarz, ławki, konfesyonał itp. wszystko z dębiny, a posadzka z marmuru trembowelskiego, jaki jeno w bogatych świątyniach widzieć się daje.
Widzicie więc, co to może dobra wola przy Boskiéj pomocy. Kościółek ten w długie wieki będzie świadczyć o poczciwości prostego włościanina, co umiał korzystać z darów Bożych, co służył cierpiącym i dawcy wszelkiego dobra - Bogu. Słychać nadto, że Krompiec ma zamiar ofiarować pewien obszar gruntu na utrzymanie księdza. Jeżeli przyczyni się do tego dwór i cała gromada, o czem wcale nie wątpię, to przy nowym kościółku osiędzie kapłan a mieszkańcy Milna nie będą zmuszeni podróżować do Załoziec, ale w domu będą się modlić, uczyć i służyć Bogu. -
Na ten raz będzie już dosyć tego pisania. Czytajcie to mili Szlązacy z uwagą, bierzcie wszystko na serce, a późniéj gdy Bóg pozwoli, napiszę Wam więcéj o tych stronach. Bogu Was polecam i o modły proszę.
Ks. M. S.
FIGURA ŚWIĘTEGO FLORIANA FUNDACJI SEBASTIANA KROMPCA
Innym śladem po ofiarności Sebastiana Krompca z Milna jest zachowana do dziś w pobliżu kościoła kapliczka z rzeźbą, przedstawiającą świętego Floriana. Cokół jest dodatkowo ozdobiony płaskorzeźbami, przedstawiającymi Matkę Boską, świętego Franciszka i świętą Reginę, oraz napisem: "OFIARA BOGU. FUNDATOR SOBESTIAN KROMPIEC. DNIA 14 MAJA 1862". I w innym miejscu, niewidoczne już na przedstawionym tu zdjęciu (z drugiej strony cokołu?) "O O CUDOWNY PATRONIE S. FLORIANIE BRON NAS OD OGNIA PROSIM CIĘ PANIE" (
1).
Kapliczka z figurą świętego Floriana w Milnie, stan obecny.
Zdjęcie ze zbiorów Pana Władysława Zaleskiego.
(kliknij żeby obejrzeć)
Przypisy:
(1) Pełny napis przytaczamy za źródłem: Światosław Lenartowicz „Kościół parafialny p.w. Św. Jana Chrzciciela w Milnie” – w: "Materiały do dziejów sztuki sakralnej na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej" - "Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego Województwa Ruskiego" tom 13. Praca zbiorowa pod redakcją naukową Jana K. Ostrowskiego. Kraków 2005