Bzowica - wyrób sznurów
Dodane przez henryksliwa dnia Sierpnia 28 2010 12:00:54

WSPOMNIENIA Z BZOWICY:


WYRÓB SZNURÓW - LIN


Do wyrobu lin najlepsze i najmocniejsze były włókna konopne, ale te z drugiego gatunku, bo włókna najdłuższe i najprostsze były przeznaczone na nici do wyrobu płótna. Przędło się je tak samo jak z lnu, z tym że bardziej grube. Wyrabiano z nich też i płótno, które było przeznaczone na plandeki - płachty, worki itp.

Przędzeniem zajmowały się kobiety, rzadko mężczyźni. W okresie zimy, kiedy już nie było prac polowych, oprócz prowadzenia domu, gotowanie, pranie, wychowywanie dzieci, dojenie krów, zajmowanie się drobiem, pieczeniem chleba, i wiele jeszcze innych drobnych prac, przeważnie wieczorami kobiety zasiadały do przędzenia. Zbierały się nieraz po kilka kumoszek u jednej i tam przy pogwarkach, a nierzadko i ploteczkach przy naftowej lampie przędły do późna, aż im często brakło nafty w lampie. Uprzędzone nici z wrzeciona zwijane były na tzw. motek. Kiedy już zgromadzono wystarczającą ilość tej przędzy - motków, wówczas chłopy zabierali się do robienia lin. Trzeba zaznaczyć, że nie znano tam kołowrotków do przędzenia. Do przędzenia wełny czy włókien używało się kądzieli i wrzeciona, jak na rysunku poniżej.


Bzowica kądziel i wrzeciono

Kądziel i wrzeciono
(kliknij, żeby powiększyć)


Może warto wspomnieć, że tam na Wschodzie na wsi praca była segregowana na chłopską i babską. I tak, do chłopa należało zajmowanie się końmi. Karmienie, hodowla i powożenie. Prace polowe z użyciem siły konia. Koszenie zboża, ale kosą bo sierpem to kobiety. Wyjazd do lasu, do młyna. Prowadzenie pasieki. Naprawa i wyrób narzędzi używanych w gospodarstwie. Młócenie zboża przy pomocy cepa, maszyn ułatwiających pracę nie sprowadzano. Pierwsze maszyny sprowadzał najpierw dwór - hrabia, a później dopiero chłopi, ale taki, którego było na to stać.

Z maszyn w powszechnym użytku były: kierat, wialnia czyli młynek i we dworze była młocarnia (prawdopodobnie tylko młóciła, ale nie odwiewała plew i nie workowała zboża). W użyciu był pług jednoskibowy, w którym z metalu był tylko lemiesz i obręcze kół koleśni, reszta była z drzewa. Brona była też drewniana, nowsze miały zęby już metalowe ale rama drewniana. Każdy gospodarz miał sieczkarnię z napędem ręcznym, chyba że miał kierat. Do mielenia zboża dla zwierząt były żarna, z napędem ręcznym, śrutowników na kierat nikt nie miał. Spotkać można było u niektórych centryfugi do odwirowania śmietany z mleka. I na tym kończyła się mechanizacja.

Urządzenie do produkcji sznurów było wykonane całkowicie z drewna beż użycia części metalowych, za wyjątkiem może kilku gwoździ. Kleju do drewna też nie było.
Budowę i wygląd urządzenia przedstawia dołączona rycina.


Bzowica urządzenie do produkcji sznurów

Urządzenie do produkcji sznurów
(kliknij, żeby powiększyć)


Element I oprócz podstawy miał ustawioną w pionie deskę w której był umocowany obrotowo okrągły wałek (okorowany odcinek gałęzi). Z jednej strony tej deski była korba do pokręcania tym wałkiem, a z drugiej strony był wbity kołek do zaczepienia plecionego sznura.

Drugi element był podobny do pierwszego z tym, że miał aż cztery obrotowe wałki z wykorbieniem i z drogiej strony kołek do zaczepiania sznura. Obydwa elementy I i II rozstawiano w takiej odległości od siebie, jaka była potrzebna długość sznura. Mocowaniem zabezpieczającym przed przesuwaniem się tych elementów było wbicie dwóch kołków w ziemię i oparcie ich o nie.

Kręcenie sznurów wykonywano na wolnym powietrzu przeważnie w sadzie, na podwórzu, a jeżeli były to krótkie odcinki sznura, to też i w stodole. Po umocowaniu urządzeń rozwijano najpierw nitkę, od założenia na kołek wałka pojedynczego z korbą, do jednego z tych czterech i znów do pojedynczego i powrotnie do poczwórnego, ale już sąsiedniego kołka.

Tych nitek zakładano i po kilka jednocześnie, w zależności jaki miał być to gruby sznur. Kiedy już były założone nitki, przystępowano do ich skręcenia. Jedna osoba pokręcała korbą, druga w tym czasie po założeniu deski - pokrętła z czterema otworami na czopy korbowodu, kręciła nią w przeciwnym kierunku. Tak powstawał sznurek o dwóch splotach. Tak skręcony sznur po zdjęciu z tej maszyny nie rozkręcał się.

Do uplecenia sznura grubszego o czterech splotach potrzeba było czterech tych o podwójnych skrętach. Zakładało się teraz na każdy korbowód jeden koniec tego sznura, a drugi na kołek z korbą, razem cztery. Podobnie jak poprzednio i teraz kręcono nim w jeden w lewo, drugi w prawo. Aby zwiększyć ilość skrętów sznura, wkładano między pojedyncze sznury taką przesuwną z czterema wyżłobieniami wkładkę, nie pamiętam jej nazwy. Podczas skręcania sznura trzecia osoba odpowiednio do skrętu przesuwała nim.

Po spleceniu sznury były jeszcze poddawane innym zabiegom, sezonowaniu. Wiem, że takie zwoje sznurów moczono wodą, następnie suszono i tą operację powtarzało się wielokrotnie.

Sznury te miały zastosowanie w wielu miejscach. Do uprzęży koni nie stosowało się łańcuchów na postronki, tylko powrozy. Mocowaniu pawąza na wozie ze snopkami zboża służył długi sznur. Powszechne było też pętanie zwierząt na pastwiskach, do tego celu też używało się sznura - pęta. Krowy w oborze też uwiązane były na sznurkach. Łańcuchy stalowe widziałem tylko na kołowrotach przy głębokich studniach cembrowanych kręgami betonowymi i kiernicach.


Spisał po latach:
Henryk Śliwa
wnuk Jana Dajczaka Halaburdy z Bzowicy
Stargard Szczeciński, sierpień 2010 r.

Rysunki Autora