Polowania w lasach olejowskich
Dodane przez Remek dnia Września 20 2008 18:27:35
Polowania w lasach olejowskich

Czytając te krótkie wzmianki warto też pomyśleć o prostych Olejowianach. Przy takich polowaniach znajdowała zajęcie nie tylko służba leśna, stale zatrudniona u Wodzickich. Do obław wynajmowano także ludzi miejscowych, nawet dzieci (chodziło o czynienie hałasu i napędzanie zwierzyny myśliwym). Zresztą źródło z 1904 roku wyraźnie wspomina chłopców z nagonki. Być może niektórzy nasi przodkowie, zwłaszcza ci urodzeni około 1890 roku, mogli sobie w ten sposób dorobić. Jeśli ktoś z Czytających pamięta takie wydarzenia z opowiadań rodzinnych, prosimy o komentarz.

(uaktualnione lipiec 2012)





1878


Kutkorz, w Listopadzie.

Na polowaniu tegorocznem w Olejowie, u Kazim. hr. Wodzickiego, ubito 3 rogacze, 8 lisów, 104 zające i 207 słonek. Z dawna słyną polowania olejowskie z niezwykłych rezultatów, osobliwie, pod względem słonek, ale przypisać to należy nie tylko szczęśliwemu położeniu tej miejscowości, ale nadewszystko wzorowej organizacyi myśliwstwa tamtejszego i staraniom gospodarza, który owe polowanie tak kierować umie, iż śmiało za przykład myśliwego i najgościńniejszego gospodarza służyć może.

S.


[Łowiec. Rok I. Nr 12. Lwów, dnia 1. Grudnia 1878. Rubryka "Kronika".]




1879


Olejów 12. Marca 1879.

W dobrach wysoko położonych Olejowskich, w których przed 20 laty sarna nie była znaną, ubito w ciągu roku do 1. Marca 1879:

rogaczów

10

lisów

18

zajęcy

307

kuropatw

59

słonek

250

przepiórek

356

różnej zwierzyny

183

Razem

1183 sztuk.



Kaź. hr. Wodzicki


[Łowiec. Rok II. Nr 4. Lwów, dnia 1. Kwietnia 1879. Rubryka "Kronika".]




1879


W Olejowie u hr. Kaź. Wodzickiego ubito d. 18 Września na 11 ruszonych słonek sztuk 9 oraz 3 lisy.


[Łowiec. Rok II. Nr 10. Lwów, dnia 1. Października 1879. Rubryka "Kronika"]




1886


Olejów 11. Marca.

W rewirze objętości 2700 morgów, gdyż na polach nie odbywa się polowanie, ubito w roku 1885/6 55 rogaczów, 53 lisów, 209 zajęcy, 223 słonek.

W.


[Łowiec. Rok IX. Nr 4. Lwów, dnia 1. Kwietnia 1886. Rubryka "Kronika". ]




1895


W Olejowie na czterodniowem polowaniu od 7. do 10. października, zabito 84 słonek, 52 lisów, 1 rogacza, 1 gołębiarza i 20 zajęcy. Strzałów padło 554.

A. Wodzicki


[Łowiec. Rok XVIII. Nr 10. Lwów, dnia 15. października 1895. Rubryka "Sprawozdania łowieckie".]




1896


W Olejowie, u hr. A. Wodzickiego, na polowaniu w sześć strzelb w dniach 5, 6, 7 i 8 października ubito 85 słonek, 7 rogaczy, 28 zajęcy i 17 lisów.


[Łowiec. Rok XIX. Nr 10. Lwów, dnia 30. października 1896. Rubryka "Sprawozdania łowieckie". ]




1897


Olejów, w pow, złoczowskim 20. września.

Majątek Olejów, obszar 7000 morgów, własność hr. Wodzickich. W rewirach lasów olejowskich, których właściciel jest sam myśliwym znajdują się sarny, zające i lisy a podczas ciągów słonki. Polowania odbywają się raz do roku w każdym rewirze. W zimie zwierzynie podaje się karmę. Kłusowników jest dużo, ale starostwo ich tępi, i wszystkie sprawy dotyczące łowiectwa bardzo energicznie załatwia.

Wodzicki


[Łowiec. Rok XX. Nr 10. Lwów w październiku 1897. Rubryka "Sprawozdania delegatów". ]




1898


W Olejowie u Aleksandra hr. Wodzickiego polowano w dniach 19, 20 i 21 stycznia i w 9 strzelb zabito 196 zajęcy, 21 rogaczy i 8 lisów.


[Łowiec. Rok XXI. Nr 2. Lwów w lutym 1898. Rubryka "Sprawozdania delegatów". ]




1899


U hr. Wodzickich w Olejowie polowano 19, 20 i 21 stycznia w 10 strzelb i zabito: 31 rogaczy, 3 lisy i 113 zajęcy.


[Łowiec. Rok XXII. Nr 5, Lwów, 1 marca 1899. Rubryka "Sprawozdania łowieckie" - "Z Galicyi".]




1900


Podkamień, 12. października 1900.

Mało któremu z myśliwych naszych nie jest znaną tradycya świetnych slonczych polowań w Olejowie za życia ś. p. Kazimierza Wodzickiego. Różne na to składały się czynniki: położenie Olejowa już samo nadzwyczaj temu sprzyjało, albowiem tamtejsze lasy, najpierwsze od ciągnących się od wschodu stepów Podola, bywały pierwszą etapą, na której długą wędrówka strudzone długodzióby pierwsze swoje musiały rozbijać namioty. Ale najważniejszym powodem świetnych ówczesnych rezultatów była wzorowa organizacya tamtejszych łowów.

Z prawdziwą przyjemnością stwierdzić można, że ta tradycya nie zaginęła, i że dzisiejsze łowy Olejowskie pod kierownictwem syna ś. p. Kazimierza, Aleksandra Wodzickiego, w niczem dawnym czasom nie ustępują. Ten sam ład, ta sama sprężystość - tak samo wyćwiczona pogonka, i ta sama doświadczona kierująca ręka wprawnego wodza i doświadczonego myśliwego.

Świadczą o tem tegoroczne łowy odbyte w Olejowie w dniach 8. 9. 10. i 11. października - w 6 strzelb, a które w pamięci szczęśliwych ich uczestników z pewnością na długo pozostaną. Ubito: 6 rogaczy, 19 lisów i 105 słonek.

Ciąg tegoroczny jest niezawodnie nadzwyczaj obfity - ale podobnym rezultatem wątpię, czy się jakakolwiek inna knieja w naszym kraju poszczyci. Niechże to będzie pociechą owym pessymistom, którzy twierdzili, że stan słonek w ostatnich czasach w skutek wystrzeliwania ich w całym świecie tak się zmniejszył i że już takich ciągów, jak to ongi bywało, miewać nie będziemy. Tegoroczny ciąg jesienny kłam zadał temu twierdzeniu. Kto zresztą widział na Wschodzie krocie przeciągające tego ptactwa, ten przyjść musi do przekonania, że ubytek wyrządzony palną bronią w Europie, a choćby i w innych częściach świata, gdzie tylko sięga lankastrówka i iglicówka, jest minimalnym. Burze morskie i krocie czychającego na przelot drapieżnego ptactwa, daleko tu większą czynią szkodę, niźli broń myśliwych. (...)

Leopold Starzeński.


[Łowiec. Rok XXIII. Nr 20. Lwów, dnia 15. października 1900. Rubryka "Korespondencye". ]




1900


Powiat złoczowski. m.[iejscowości] Olejów, Tworzymirka, Hukałowce, Białogłowy, Bałaszówka, wł.[asność] hr. Wodziccy, polowano d.[nia] 8, 9, 10, 11, 12 i 13 z.[eszłego] m.[iesiąca] w 2 do 7 strzelb i zabito 5 rogaczy, 21 lisów, 137 słonek, 1 jastrzębia gołebiarza i 1 sowę jarzembiatą. Szanowny sprawozdawca, hr. Aleksander Wodzicki donosi nam, że w tym roku doprowadził do pięćset, ośmnastej słonki własną ręką ubitej.


[Łowiec. Rok XXIII. Nr 22. Lwów, dnia 15. listopada 1900. Rubryka "Sprawozdania łowieckie". ]




1901


Powiat złoczowski m.[iejscowość] Olejów, wł.[asność) hr. Wodzickich. Dnia 10, 11, 13, 15, 16 i 17. stycznia polowano w 6, 9 i 10 strzelb i zabito 5 lisów, 301 zajęcy i 35 rogaczy.


[Łowiec. Rok XXIV. Nr 7. Lwów, 1. kwietnia 1901. Rubryka "Sprawozdania łowieckie". ]




1903


Olejów, 24. stycznia 1903.

W Olejowie padło na polowaniach :

Dnia 16-go stycznia w Bałaszówce(*), w ośm strzelb, zajęcy 66, rogaczy 4, lis 1.

Dnia 17-go stycznia w Hukałowcach, w ośm strzelb, 70 zajęcy, 7 rogaczy.

Dnia 20-go stycznia w Białogłowach, w 10 strzelb, zajęcy 83, rogaczy 4, lisów 4.

Dnia 21-go stycznia w Tworymirce, w dziesięć strzelb, zajęcy 54, rogaczy 25, lisów 3.

Dnia 22-go stycznia w Dębinie i Górze, w dziesięć strzelb, zajęcy 72, rogaczy 16, lisów 3.

W.


(*) w oryg. błędnie "Batuszówce"


[Łowiec. Rok XXVI. Nr 3. Lwów, 1. lutego 1903. Rubryka "Korespondencye". ]




1904


Lwów, 26 listopada 1904.

Dnia 22 i 23 polowaliśmy w Olejowie u hr. Aleksandra Wodzickiego, pierwszego dnia w 6, drugiego w 5 strzelb. Zabiliśmy 32 kogutów bażancich, 67 zajęcy, dwa lisy, jedną kuropatwę - w miotach gdzie były bażanty, nie strzelano do zajęcy. Bażanty, na które głównie polowaliśmy, wykręciły się w części sianem - zganiano je z lasu liściastego do smereczyny gęstej, dość wysokiej - która była nimi naszpikowaną - ale gdyśmy wzięli tę smereczynę, zaledwie dwa bażanty zginęły; reszta schowała się w zieleń drzew i nie dała się wygonić na linię. Chłopcy z pogonki używali nawet środka domowego, rzucali laskami do siedzących na drzewie, ale bażanty zastrajkowały i zostały niewygonione. Jeden tylko kogut, który musiał być członkiem komitetu strajkowego i pomimo rzucania kijami i klaskania w dłonie wzlecieć nie chciał, został oskarżony przed myśliwym, którego, gdy chłopak podprowadził do drzewa -został zastrzelony, kieby wrona na gałęzi.

Znając z dawna lasy olejowskie, sąsiadujące z obfitującymi w lisy i jastrzębie bory, nie myślałem, aby się tam mogło udać dziko rozmnożyć bażanty - ale pilny dozór, zamiłowanie do hodowli i tępienie drapieżników dokazało, że obecnie stan bażantów już jest ładny.

Teofil Żurowski.


[Łowiec. Rok XXVII. Nr 24, Lwów, 16 grudnia 1904. Rubryka "Korespondencye".]




1905


Lwów w lutym 1905.

W każdej kniei i na każdem polowaniu tem większego doznaje się użycia i przyjemności, im lepiej jest ono prowadzonem. Taką prawdziwą satysfakcyę myśliwską mieliśmy polując przez trzy dni w Olejowie u hrabstwa Aleksandrów Wodzickich. Knieja piękna, zwierzostan bardzo liczny, a wszystko postępuje według dobrze ułożonego planu, przez co w tej porze krótki dzień jest bardzo dobrze wyzyskany, często zaś powtarzającego się błędu wśród wielu polowań straty czasu zupełnie tu niema. Wcześnie rano byliśmy w kniei a ostatni miot zawsze wypadał z zachodem słońca.

Prócz wzorowego prowadzenia polowania, trzeba podziwiać w Olejowie ciągły wzrost zwierzostanu, do którego gospodarz umie doprowadzać pomimo licznych trudności a szczególnie wśród wielu kłusowników i niepożądanego sąsiedztwa rozparcelowanych majątków. Dawniej w kniei olejowskiej zabijano wyjątkowo wielką ilość lisów, obecnie jednak tylko jednego zastrzelono, gdyż w ostatnich czasach przy chowie bażantów lisy musiano tępić.

W ośm strzelb zabito 228 zajęcy, 48 rogaczy, 4 bażanty i jednego lisa Stosownie do stanu sarn, mało padło rogaczy a powodem tego było. że całe ich stada albo zatrzymywały się w polu przy stertach koniczyny, albo uchodziły bez strzału flankami, nim nagonka zaszła.

J. C.


[Łowiec. Rok XXVIII. Nr 4. Lwów, 16. lutego 1905. Rubryka "Korespondencye".]



1905


Lwów 28. października 1905.

Przed paru dniami polowałem w Olejowie u hrabiego Aleksandra Wodzickiego, gdzie w trzech laskach jest zaprowadzony dziki chów bażantów.

Otóż w jednym miocie zaledwie pogonka zaczęła gonić, stałem na stanowisku w podniosłym drzewostanie ze słabem podszyciem, tak że widziałem w miot na 40 kroków. Przed mojem stanowiskiem było małe zagłębienie zarosłe zwykłą pokrzywą.

Słyszę w miocie odzywanie się koguta, a w chwilę widzę uciekającego z miotu w całym pędzie koguta - który dopadłszy pokrzywy w niej przywarował, a za nim pełzającego, jak legawca lisa - który tak był zajęty polowaniem, że mnie stojącego na linii nie widział.

Dopełzał do zagłębienia, a gdy chciał skoczyć na bażanta, strzał mój zepsuł mu całą zabawkę - lis strzelony śrótem Nr. 10 zaczął się przewracać, bażanta, który mnie ponad głową przeleciał nie strzelałem z obawy, aby lis nie powlókł się w krzaki - posłałem mu drugi nabój, a ta druga doza lekarstwa, wykurowała go gruntownie od łapania bażantów na wieki. Jak lisy się ściągają do bażantów, dowód że w Olejowie, gdzie tępią pilnie lisy, jastrzębie, zabiliśmy w dwóch dniach 6 lisów. Jak w wielu miejscach tak i w Olejowie sławnym dawniej z obfitości słonek, tej jesieni ich nie było, ruszyliśmy dwie.

Teofil Żurowski.


[Łowiec. Rok XXVIII. Nr 22, Lwów, 16 listopada 1905. Rubryka "Korespondencye".]




1906


Lwów, 14. października 1906.

8-go października zaczęło się w Olejowie u Hrabiego Aleksandra Wodzickiego parodniowe polowanie głównie na słonki, bażanty - zajęcy nie strzelaliśmy - rogacza tylko z niezwykłymi rogami. Słonki były w większości miotów po jednej, dwie, a tylko w jednym miocie były cztery. Bażantów było w trzech miejscach pokaźna ilość, oprócz tego w różnych miotach pojedyncze, a jeżeli nie zginęło tyle, ile zginąć było powinno, to wina licznych pudeł. Mieliśmy i dziki, w jednym miocie 6, w drugim jednego, ale, że nas było za mało do obstawienia dość dużych miotów, nie ubiliśmy żadnego. Zabiliśmy słonek 18, bażantów 27, kuropatw 6, lisów 5 i jednego rogacza.

Teofil Żurowski.


[Łowiec. Rok XIX. Nr 21. Lwów, 1. listopada 1906. Rubryka "Korespondencye".]




Autor kilku ostatnich korespondencji o polowaniach w Olejowie, Teofil Żurowski, były poseł na galicyjski sejm krajowy i były marszałek powiatu liskiego, zmarł w marcu 1908 roku w wieku 75 lat. W rocznikach "Łowca" jest wiele jego listów z opisami podobnych polowań jak te olejowskie, już z innych miejscowości. Był to myśliwy starej daty, być może jeszcze kolega hr. Kazimierza Wodzickiego, lubiany i często zapraszany na różne polowania. I do tego prawdziwy fanatyk łowiectwa. Polował do samego końca i niedługo przed śmiercią świętował zabicie swego tysięcznego lisa. Na dwa miesiące przed zgonem przeszedł ciężkie zapalenie oskrzeli, a po wyjściu z choroby - na tydzień przed śmiercią - wybrał się jeszcze na jakieś uciążliwe polowanie. Nekrolog od redaktorów piśma "Łowiec" (z 1.04.1908) podaje, że wrócił z niego zdrów i w dobrym humorze, ale ten wysiłek po niedawnej chorobie musiał jednak starszemu panu zaszkodzić.





1906


W dniach 21. 22. i 23. stycznia odbyło się polowanie w Olejowie. Jak co roku tak i tym razem była to jedna z najpiękniejszych biesiad myśliwskich w kraju. Stan zwierzyny z rokiem każdym, wzrasta dzięki niestrudzonej, a umiejętnej opiece i dostatniej karmie, tak że w r. b. ubito tam na zimnem Podolu w jednym dniu przeszło 100 zajęcy; rozkład do którego, pomimo, że w Hr. Kazimierzu Wodzickim zwierzyna miała prawdziwego opiekuna i dobroczyńcę, dotąd jeszcze nigdy Olejów nie był doprowadził. Da Bóg, że te umiejętne starania i nadal stałą progresyą wynagrodzi. Stan sarn szczególnie w rewirze Tworymirka prześliczny, choć niestety i tu daje się bardzo odczuć zbrodnicza ręka kłusowników. 4 sarny z odstrzelonymi badylami widziano w lesie. Smutno, że wszelkie starania tak właścicieli jak i straży leśnej stają się tu bezsilnemi z powodu za małych kar lub zupełnego uwalniania za kłusownictwo przez kompetentne władze.

Ubito rogaczy mniej, niż preliminowano, lecz tu nie wina ani gospodarza, ani wzorowej nagonki, lecz - Pana Boga, który kule, a względnie śróty nosi.

Nagonka złożona, nota bene, z małych chłopaków funkcyonuje w Olejowie jak oddział dobrze wyćwiczonego żołnierza. Nie słychać krzyku, nawoływań, besztaniny; prawie że bez rozkazu rusza się ta młoda zgraja tak sprawnie, że daje żywy dowód możności wyuczenia sobie tego tak ważnego na polowaniu pomocnika, bez wrzasków, kijów i harmideru płoszącego zwierzynę aż w najodleglejszych miotach. Bażanty, choć stan ich w Olejowie ma już być wcale pokaźny, dla wielkich śniegów absolutnie zrywać się nie chciały, dla tego tak małym wykpiły się haraczem. Lisów, comme de raison (*), nie ma.

Polowano przy sprzyjającej pogodzie w 9 strzelb. Ubito 38 rogaczy, 2 lisy, 2 bażanty, 282 zajęcy. O gościnności, bridgu i t. d. bardzo słusznie nie tu miejsce pisać. Bóg zapłać za wiele, a na rok przyszły prosimy o jeszcze więcej.

W. G.


(*) comme de raison - (fr.) naturalnie, oczywiście


[Łowiec. Rok XIX. Nr 5. Lwów, 1. marca 1906. Rubryka "Korespondencye".]




1914


W listopadzie, trzydniowe polowanie na bażanty (na dziko) u hr. Al. Wodzickiego, dało 76 kogutów; kur jałowych, którym słoty wytopiły gniazda, spotykaliśmy setki. Chów bażantów na dziko udał się tam znakomicie. Bardzo interesujące i nieraz trudne strzelanie daje tym łowom dużo uroku. (...)

Albert Mniszek


[Łowiec. Rok XXXVII. Nr 5. Lwów, dnia 1. marca 1914. Rubryka "Korespondencje". ]




1932


W Olejowie u p. Wodzickiego w strzelb 4 na trzydniowem polowaniu ubito 9 lisów, 52 zajęcy, 3 kozły i 5 słonek, jak na 4 strzelby, wynik bardzo ładny.

[Gazeta Lwowska. Rok 122. Nr. 260. Czwartek, 10 listopada 1932. Rubryka: "Ze sportu".]




dodatek


W Olejowszczyźnie, koło folwarku "Halczyna dolina", o powierzchni podolskiej, na płaskowzgórzu między tym folwarkiem, wsią Bzowicą i Białkowcami, co jesieni zapadało jedno lub dwa stadka dropi. Próbowałem kilka razy dogonić je konno nim się wzniosą, co się oczywiście nigdy nie udało.

Około r. 1870 podjeżdżałem na tem płaskowzgórzu 5 dropi, lecz porwały przed wózkiem i zapadły w owsie na stoku od Bzowicy. Cztery przypadły zaraz do ziemi, a jeden stanął na straży, z wyciągniętą szyją.

Poleciłem furmanowi jeździć, stawać i wogóle utrzymywać w napięciu uwagę dropia, sam zaś podczołgałem się i dwoma strzałami wziąłem tego wartownika.

Ważył z górą 13 funtów wiedeńskich, a kotlety z niego bardzo moim gościom i mnie smakowały.

W rok później wracałem z moim bratem Andrzejem z Hukałowiec z folwarku Lipnik do Olejowa. Po drodze spotkaliśmy dwa dropie, i próbowaliśmy je podjechać, te jednak z daleka porwały i zapadły w owsie na pagórku, a po pewnym czasie przysiadły. Zeszliśmy je na trzydzieści kilka kroków.

Kazimierz Zbyszewski.


[Kazimierz Zbyszewski: Dropie w Galicji. Fragment artykułu zamieszczonego w czasopiśmie Łowiec. Rok XXI. Nr 5 i 6, Lwów, marzec 1917.]