1870: Czytelnia ludowa w Załoźcach
Dodane przez Remek dnia Marca 16 2008 18:30:20
1870: CZYTELNIA LUDOWA W ZAŁOŹCACH

Listy księdza o inicjałach M.S., wikariusza w Załoźcach, do pisma katolickiego "Zwiastun Górnoszlązki", część 5.

[źródło: "Zwiastun Górnoszlązki" rok trzeci, nr 34 z 23 sierpnia 1870]. Zachowano oryginalną pisownię.

Pominięto fragmenty listu nie związane już z naszą częścią kresów - m.in. o księdzu który powrócił z zesłania na Syberię i o nowym metropolicie grekokatolickim we Lwowie. Zainteresowani mogą przeczytać tekst w całości, w naszym menu "Literatura - czasopisma z internetu" umieścimy linki do oryginalnego źródła.




Załoźce, dnia 14. Sierpnia 1870 r. (List III.)

(...)

I nasz lud już wylewa łzy dla wojny. Austrya się zbroi, skupuje konie, powołuje urlopników i rezerwistów; ztąd płacz i zgrzytanie zębów ze strony powołanych mężczyzn, a więcéj jeszcze ze strony dzieci, żon i całych rodzin. Czy Moskal gromadzi wojsko nad granicą, nic dotąd nie wiemy; rzecz atoli pewna, że nie zasypia gruszek w popiele. Po Galicyi kręcą się popy żywiéj, niż zwykle, we Lwowie był niedawno Gołowackój, co to z unickiego księdza został szyzmatykiem we Wilnie, a teraz przyjechał na Ruś czerwoną jakiś pop prawosławny po cywilnemu aż z Kijowa. Pewnieć nie w innym celu, jak szerzenia ducha moskiewskiego prawosławia. -

Wspomniałem już kiedyś o czytelni w Załoźcach, dziś wam opiszę jéj początek i stan obecny. Umiejący czytać niektórzy mieszczanie i wieśniacy odwiedzając w religijnych interesach swych księży, objawiali chęć czytania żywotów Świętych, pytali czyby nie można kupić albo też pożyczyć jakich książeczek z historyami. Księża udzielali im swoich książek a potem wpadli na myśl założenia publicznéj biblioteczki przystępnéj dla wszystkich.

W dzień Bożego Narodzenia roku zeszłego ksiądz Budzyński wikary miejscowy przedstawił licznie zebranym parafianom potrzebę oświaty, a za środki do niéj wskazał pilne posyłanie dzieci do szkoły i czytanie książek przez dorosłych. Lud go zrozumiał i złożył zaraz kilkanaście reńskich. I szlachta i urzędnicy tutejsi i oficyaliści prywatni i rzemieślnicy i włościanie wpisali swe nazwiska na listę mającéj się założyć czytelni i znowu małe poczynili ofiary. Wybrani przez ogół trzéj członkowie ułożyli statut wedle przepisów rządowéj ustawy o stowarzyszeniach i posłali go do Namiestnictwa z prośbą o zatwierdzenie. Co gdy nastąpiło, ustanowiony został z 7 członków komitet, którego celem jest zbierać składki, zakupować gazety i książki, zwoływać posiedzenia, prowadzić rachunki, korespondować z władzami itp. Na czele komitetu stoi prezes, potem sekretarz, bibliotekarz, podskarbi ..... Członków mamy dotąd około 80, ubodzy płacą miesięcznie po 10 centów, zamożniejsi wkładają więcéj podług woli. Książek nasza czytelnia liczy około 200, różnej treści i wartości. Niektóre pochodzą z daru członków, inne świeżo zakupione zostały. Oprócz historyi Biblijnéj (Szustera) i żywotów Świętych (Skargi, Koszutskiego itp.,) mamy historyę polską (Szmit, Siemieński, Anczyc, Miklaszewski....) obrazki z obyczajów ludu wiejskiego, dzieła ks. Gondka; mamy też książeczki z wiadomościami o ziemi i słońcu, o roślinach i zwierzętach, o gospodarstwie i różnych stósunkach człowieka na świecie. Znajdują się różne broszury i większe dziełka przydatne tak dla prostych włościan, jak również i dla klasy oświeceńszéj. Do grona tego należą i tacy, co wcale czytać nie umieją, bo i oni mogą korzystać. Na zebraniach niedzielnych jeden z członków czyta jaki ustęp wybrany z książki lub gazety i wyjaśnia go. Lubo w tych stronach więcéj jest Rusinów, niż Polaków, to przecież rusinów zapisało się zaledwie pięciu, inni zbyt jeszcze są ciemni, aby mogli pojąć dobrodziejstwo oświaty i książki. Nawet księża ruscy mało o to dbają. Jeden z tutejszych parochów całkiem stroni od towarzystwa, drugi wlazłszy mimowolnie na posiedzenie, uległ namowom, kazał się zapisać na listę członków, a potem głosił, że spółki z lachami mieć nie chce i nie będzie. Dla rusinów sprowadzono kilka książek ruskich, ale nie moskiewskich, lubo wszyscy lepiéj czytają po polsku, niż po rusku. (...)

Ks. M. S.