Zamek w Załoźcach
Dodane przez Remek dnia Kwietnia 20 2015 03:22:20
[źródło: "Ziemia. Organ Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Krajoznawczy tygodnik Ilustrowany." Tom XVI. No 3. Warszawa, 1 lutego 1931. Zachowano oryginalną pisownię.]


WŁODZIMIERZ FISCHER.
ZAMEK W ZAŁOŹCACH.


W powiecie zborowskim, w połowie drogi z Brodów do Tarnopola, leży w moczarowatej dolinie Seretu miasteczko Załoźce. W północno-wschodniej jego stronie widnieją na wzniesieniu ruiny dawnego zamku Kamienieckich. Zamek ten tworzył czworoboczny piętrowy gmach o czterech skrzydłach i trzech obronnych wysokich basztach ze strzelnicami. Do budowy jego użyto przeważnie kamienia, częściowo też cegły. Widoczne są jeszcze ślady zwodzonego mostu, stare kute w kamieniu herby Pilawa, Odrowąż, Poraj i Róża, oraz ciosowe obramienia okien, jakie się gdzie niegdzie utrzymały. Cały plan zamku jak nie mniej szczegóły architektoniczne, świadczą, że była to budowla okazała. Główną obroną jego stanowiły niedostępne ongi stawy i moczary, jakie go otaczały.

Załoźce sięgają początkami swojemi odległej przeszłości. Rozległe dobra oleskie, do których należała też ongi wieś Załoźce, zwana w dawnych dokumentach "Załoyszcze" albo "Załoszcze", nadał w r. 1441 król Władysław Warneńczyk Janowi z Sienna, herbu Dębno, zasłużonemu w walkach z Tatarami rycerzowi. Były to ogromne, puste naonczas przestrzenie, przeważnie niezmierzone bory, obszary wyludnione wskutek najazdu Tatarów w r. 1241 i późniejszych częstych walk, jakich widownią były te okolice. Dopiero Siemieńscy zaczęli puszcze te kolonizować.

Po śmierci Piotra Siemieńskiego, podkomorzego sandomierskiego, odziedziczyły dobra oleskie jego córki Anna i Jadwiga. W roku 1511 przyszedł między niemi do skutku we Lwowie układ, na mocy którego Załoźce dostały się Jadwidze, zamężnej za Marcinem Pilawa Kamienieckim, wojewodą podolskim. Kamieniecki wznosi w Załoźcach na niewielkiem, moczarami otoczonem wzgórzu obronny zamek, obwiedziony wałami, i uzyskuje od króla Zygmunta I uwolnienie Załoziec "od wszelkich podatków i danin z wyjątkiem czopowego", którą to ulgę przyznano miastu "dla nabierania tem rychlejszego wzrostu".

Po śmierci Marcina Kamienieckiego w r. 1591 objął Załoźce w posiadanie jego syn Jan, a po nim brat jego Stanisław. Obu im zawdzięcza zamek załoziecki dalszą rozbudowę i umocnienie, dzięki czemu stał się ważnym punktem obrony przeciwko najeźdźcom od południa i wschodu.

Przy końcu XVI wieku przechodzą Załoźce w posiadanie książąt Wiśniowieckich. Możny ten ród znacznie przyczynił się do podniesienia swej siedziby. Nieobojętną była zwłaszcza dla miasta okoliczność, że stało się ono miejscem poboru cła od towarów z zagranicy, ze wschodu przywożonych. Zaznaczyć tu należy, że cło to stanowi jedno ze znaczniejszych źródeł dochodu województwa podolskiego.

Rozszerzony i upiększony zamek rozbrzmiewał w tym okresie gwarem wielkopańskiego życia, częste bowiem i liczne zjeżdżały tu orszaki dostojnych gości. Bawił na zamku załozieckim w roku 1603 car Dymitr Samozwaniec, przygotowując wyprawę dla odzyskania tronu moskiewskiego.

Konstanty Wiśniowiecki, wojewoda ruski, zmarł w r. 1641 wskutek apopleksji, na wieść o śmierci syna swego jedynego, Janusza, koniuszego koronnego. Obaj pochowani są w miejscowym kościele parafjalnym.

Spadkobiercą dóbr załozieckich i zamku został wnuk Konstantego, książę Dymitr. Za jego dziedzictwa, w okresie wojen kozackich, zamek załoziecki ciężkie przechodził koleje.

W roku 1649 został bowiem zdobyty i dotkliwie złupiony i zniszczony. Rychło jednak odbudował go książę Dymitr, tak że skutecznie mógł się w dalszym ciągu opierać zwłaszcza plondrującym czambułom tatarskim. W czasie zwycięskiej kampanji Jana III Sobieskiego pod Lwowem w r. 1675 obsadził książę Dymitr zamek załoziecki załogą z trzech tysięcy żołnierza złożoną, słusznie przewidując, że Turcy pokuszą się o zdobycie zamku. W pochodzie na Lwów Ibrahim Szyszman Pasza przysłał rzeczywiście na zdobycie Załoziec znaczniejszy oddział, wspomagany czambułami tatarskimi, który przystąpił do oblegania twierdzy.

Po odparciu jednak przez załogę zamku kilkakrotnych ataków zabobonni Turcy postanowili zasięgnąć wróżby co do wyniku dalszej akcji. A gdy wypuszczony z ich obozu do twierdzy czarny kogut wrócił przestraszony, Turcy biorąc to za złą dla siebie wróżbę, odstąpili od oblężenia. Ale miasto i okolica niemało musiały wówczas ucierpieć, skoro uchwała sejmu z r. 1677 stanowiła "Fortuny X. Dymitra Jerzego Wiśniowieckiego, wojewody bełzkiego, H. W. K. częścią per hostilitatem odeszłe, częścią w popiół obrócone, aby przynajmniej ex ruderibus resurgant, dziedziczne miasto Załoszcze aby - post clades mogło respirare, - ab omnibus oneribus Reipublicae oprócz ceł koronnych do lat 12 uwalniamy".

Nie mogło się jednak miasto pomimo to podnieść, wobec stanu, jaki wówczas w związku z wojną północną zapanował w Polsce; ciągłe przemarsze obcych wojsk, szwedzkich, rosyjskich i saskich, łupiących ludność, głód i zarazy pogrążyły i tak już zubożałą mieścinę w ostatecznym upadku.

Po wygaśnięciu Wiśniowieckich dostały się Załoźce Józefowi Pilawa Potockiemu, hetmanowi wielkiemu koronnemu. Upodobał on sobie szczególnie zamek załoziecki i chętnie tam przebywał, otoczony świetnym dworem, przyjmując licznych zawsze gości i odbywając często pielgrzymki do klasztoru O. O. Dominikanów w Podkamieniu. W "Diarjuszu podkamienieckim" znajdujemy następującą wzmiankę o jednej z takich pielgrzymek: "Anno Domini 1751 die l Februarii, choć przy ciężkich mrozach, wiatrach i zamieciach śnieżnych, Józef Potocki kasztelan krakowski, H. W. K. w swojej starości, bo urodzony w 1673 r., przybył do klasztoru kamienieckiego na nabożeństwo z całą familją swoją i licznymi dworzanami i był przywitany daniem ognia ze wszystkich armat klasztornych i uroczyście wprowadzony do kościoła"... wkrótce już potem, bo w dniu 19 maja 1751 r. zmarł hetman Potocki na zamku załozieckim. Pogrzeb jego odbył się z niezwykłą okazałością, przy licznym udziale duchowieństwa i wojska, które odprowadziły zwłoki aż do Stanisławowa.

Jeszcze przez 17 lat pozostawały Załoźce w rękach Potockich, gdyż dopiero w roku 1768 sprzedał je Piotr Potocki Michałowi Aleksandrowi Ronikierowi, cześnikowi litewskiemu, ten zaś już w 1790 roku zmuszony był z powodu upadłości wyzbyć się Załoziec, które nabyli Miączyńscy.

W tym czasie stan zamku naogół był jeszcze dobry. Prawie cały pokryty był dachówką, istniała jeszcze, zniesiona później część zamku, do której prowadziło wejście przez bramę t. zw. przodową, umieszczoną w wysokiej wieży z kopułą i zegarem. Komnaty zamkowe składały się z szeregu sal i alkierzy, bądź malowanych "we wstęgi różnokolorowe", bądź też jak określa inwentarz, sporządzony w r. 1791 z okazji tranzakcji, którą Załoźce przeszły na Miączyńskich, - "obiciem saskiem wybitych", posiadały oryginalne cenne piece kaflowe i posadzkę "do woskowania układaną".

W zamku znajdowała się również kaplica.

Przejście Załoziec na własność Miączyńskich stało się początkiem upadku zamku. Ignacy Miączyński zamienił go bowiem na fabrykę sukna. Wspaniałe komnaty zamkowe zajęły gręplarnie, postrzygalnie, magazyny i t. p., niszcząc szybko świetną ongi, wielkopańską siedzibę.

Ekonomiczne poczynania Ignacego Miączyńskiego, mimo bardzo znacznych wkładów, nie powiodły się, zwłaszcza wobec stanowiska rządu austrjackiego niechętnego uprzemysłowieniu Galicji. Załoziecka fabryka sukna, mimo znakomitych wyrobów, nie mogła dłużej się utrzymać, podobnie jak i założona następnie fabryka koców.

Za czasów Dzieduszyckich zniesiono część zamku, a w pozostałej założono browar, który przez szereg lat tu istniał, doprowadzając stary gród Kamienieckich i Wiśniowieckich niemal do ruiny. Zawsze jeszcze w tym czasie mógł być ocalony, gdyby go przeznaczono na inny cel, np. na zakład wychowawczy, czy szkołę i odpowiednio odbudowano.

Takim był stan zamku w chwili, gdy wybuchła wielka wojna, która zniszczyła go do reszty. W pewnym okresie wojny znalazł się on bowiem na linji frontu rosyjskiego i austro-niemieckiego. Mury i piwnice zamkowe służyły wojskom niemieckim przez szereg miesięcy za pozycje ochronne i w rezultacie tak zniszczone zostały przez artylerję rosyjską, że dziś nic już ruin załozieckiego zamku od ostatecznej zagłady nie ocali.