Wiadomości o dworze w Perepelnikach ze starych listów
Dodane przez Remek dnia Kwietnia 01 2015 00:03:41
Przeszukując źródła historyczne, natrafiliśmy na duży zbiór korespondencji rodziny Wolskich, podarowany przed wojną lwowskiemu Ossolineum (obecnie przechowywany w ukraińskim archiwum). Większość z tych listów dotyczy spraw prywatnych. Wiadomości o członkach rodziny, o zdrowiu, o zakupach, o szkole, o zagranicznych wyjazdach "do wód". Były gdzieniegdzie ciekawe informacje o dworze w Perepelnikach. Zebraliśmy je razem w tym artykule.



Melania z Pokutyńskich Padlewska (1838-1907),
właścicielka dóbr Perepelniki




List Melanii Padlewskiej do Wacława i Maryli Wolskich, datowany Perepelniki dnia 29 marca 1899 r.

Właśnie parę dni temu zachęcona słońcem i świeżą puszystą sanną, którą nasze wzgórza tylko odchodząca zima żegnała - pojechałam na spacer i wróciłam już poważnie niezdrowa, z gorączką, bólem głowy i gardła, dzięki Bogu że to przeszło po kilku dniach i tylko trochę przypomina się jeszcze osłabieniem i kaszlem małem. (...)

Lubię dość gospodarstwo i ono daje mi głównie zajęcie, ale każda rzecz ma dwie strony, a tą odwrotną dla mnie to wyjście z codziennego trybu, to rozgardiasz i zamęt, słowem to właśnie wielki tydzień z trzepaniem mebli, porządkami, pieczywem i jeszcze tysiącem spraw ubocznych, które zbiegają się jak na złość na czas ten niewłaściwy. Szczęście moje że mam tą poczciwą, chętną, niezmordowaną nigdy Anielkę, a w Niej pomoc i wyręczenie.



List Melanii Padlewskiej do Wacława i Maryli Wolskich, datowany Perepelniki dnia 4 kwietnia 1899 r.

Pisząc do Mimy dałam jej polecenie aby Cię Waciku kochany spytała w moim imieniu, czy nie mógłbyś mi odstąpić świdra i łyżki wiertniczej ale do użycia ręcznie? Mają się te narzędzia użyć do szukania wody na studnię w pobliżu stajen - napisz mi mój drogi znając położenie, czy to przyda się na co i czy takie narzędzia masz do zbycia. Robiemy też poszukiwania za kamieniem - chcąc mieć fundamenta do mającego się murować spichrza. Słowem zapał gospodarki rozbudza się we mnie wtedy, gdy u innych wystyga - czy to nie pocieszający objaw?.. Nie wychylam się wprawdzie z domu, ale żywo zajmuje mnie wszystko co się robi w tem moim królestwie. Tylko smutno mi pomyślić dla kogo i na co właściwie ja to robię? No trudno na to odpowiedzieć - trzeba to zostawić woli Bożej i robić co się może i powinno, bo to obowiązek i warunek życia prawie.




List Melanii Padlewskiej do Maryli Wolskiej, datowany Perepelniki dnia 10 maja 1899 r.

Bardzo mi miła była Twa pamięć i troskliwość, której wyrazem była kartka, za którą dziękuję Ci złota moja. Już to my starzy lubimy by o nas dbano, choć jako nieużyteczne już graty wcaleśmy tego nie warci. Rzecz to jednak dobrego serca by nam w tém dogodzić.

Do domu wróciłam Bogu dzięki szczęśliwie i sucho, bo tu u nas skąpiej deszczu i wilgoci jak koło Lwowa - ale za to wichry mamy tak gwałtowne, że parę dni osobiście nic w ogrodzie robić nie mogłam, dopiero drugi dzień rzuciałam się w wir spraw najrozmaitzych i gdyby nie brak Korespondentek nie marzyła bym nawet o liście do Ciebie tak jestem rozerwana i zajęta - bo to i restauracyje zewnętrzne koło domu - lakierowanie drzwi i okien przez domorosłego dyletanta - i żydek malarz i tapicer ze Złoczowa, którego trzeba uczyć i pilnować - do tego sadzenie, podlewanie, słowem wirwar na jaki naraża nas zawsze przedłużony wypoczynek zimowy połączony z półroczną nieobecnością moją. A że znów przedemną wygnanie w konieczności wyjazdu do Truskawca - muszę załatwić co ważniejsze i niezbędniejsze restauracyje, poprawki i umieszczenie na letnią siedzibę roślin, zwierząt i ludzi. (...)

Od paru dni mamy w szparagach niedostateczną podstawę do pakunku dla Was, pewnie część ich będzie już niesmaczna bo nieświeże i zwiędłe - ale brakło nam dostatecznej ilości na raz. Każ więc zaraz zgotować kawałek szynki, który dodaję jako balast, poprzednio odmoczonej - w małej ilości wody ma się gotować i zostawić w niej do wychłodnięcia. Obawiam się że nie będzie już dobrą, więc nie pomijam przepisanych środków aby dało się użyć. (...)

Ach co tu kwiatów teraz! jakie wonie. Żeby nie ciągły wicher, byłaby ta pora jednem świętem wiosny - brak mi już miejsca na bukiety a tu posłać ich Tobie nie sposób - przyjdą gorzej niż sianem.




Karta pocztowa Melanii Padlewskiej do Maryli Wolskiej, datowana Perepelniki dnia 21 sierpnia 1899 r.

U nas niedobrze się dzieje bo deszcz ciągły, co o tej porze to zniszczenie tego nad czém pracuje się rok cały - na co się liczy i czém cieszy się rolnik jak swoją zasługą i chlubą - otóż to wszystko widzieć zniszczone, zmarnowane, zczerniałe już i zepsute bardzo nieprzyjemnie.




List Melanii Padlewskiej do Maryli Wolskiej, datowany Perepelniki dnia 7 września 1899 r.

Sama nie wiém jak to się stać mogło, że od naszego widzenia się na Storożce nie pisałam do Ciebie obszerniej, zbywając potrzebę pogawędzenia z Tobą kartami tylko. Ale było to skutkiem ciągłych niespokojności i zawichrzeń, które z rozmaitych powodów prześladować mnie nie przestają od powrotu do domu. Nawiedzali mnie sąsiedzi dalsi i bliżsi zanim rozpakować się i odpocząć zdołałam, potém przyszło wglądanie ściślejsze w opuszczone dość długo i porządnie zaniedbane moje gospodarstwo, które zdałam wyjeżdżając na świeżo przyjętą niekompetentną piętnastoletnią klucznicę, a raczej projekt na takową. Która też nie wywiązała się miernie nawet z położonego w niej tak niebacznie zaufania - co stało się z konieczności.

Wreście od dwóch tygodni - cała okolica nasza zwykle pustelniczo cicha i ustronna nawiedzona została plagą prawie wojenną. Duża armia uwijała się nieustannie - bawiąc się w wojnę - przyczem połowę domów trzeba było oddawać na kwaterunki i myśleć o puścieli obsłudze i wikcie jenerałów pułkowników etc. przeważnie szwabów zabitych, prowadzących biedaków naszych chłopków nie umiejąc ani słowa z ich mowy - a prowadzonych tak względnie i miłosiernie, że nawet przy takiej zabawie w manewry padają trupem z utrudzenia i to niewyjątkowo i nierzadko. Właśnie dziś koniec już tej hecy i to głośny, bo ziemia drżała od strzałów a srogie wojsko uwijało się po polach. Obie z Anielką wyjeżdżałyśmy dwa razy aby obaczyć taką potyczkę udaną - ale oba razy prócz dymu niewiele więcej mogłyśmy zaobserwować, trzeba by naprzód obrać sobie punkt dogodny, co w okolicy pagórkowatej nie okazało się łatwem. (...)

Czekam na chłody stalsze z przesyłką do Was masła i drobiu, bo w cieple nie doszło by dobrze. Zbieram dla Ciebie drugie już pudełko nieśmiertelników, które fałszywie się nazywają, bo trwałość ich ma granice.




List Melanii Padlewskiej do Maryli Wolskiej, datowany Perepelniki dnia 19 października 1899 r.

Mima przy książkach i piórze nudów i kwasów nie zna, ale Arturek za to koncertowo to umie i wiem naprzód jak wyrzekać będzie na klimat nasz w ogólności a Perepelniki w szczególności. Już to istotnie zahartowanym być trzeba aby żyć pod surowem a zmienném niebem naszem. Nie mamy żadnej pory roku normalnej a zimno i wilgoć cały długi rok nadmierne. Znoszę właśnie pod grozą bliskiego mrozu kwiaty moje pod dach, ustawiam i sortuję na zimę, co zajęciem jest nie małem przy kilkuset co najmniej większych i mniejszych wazonach. Bez ogrodnika za wiele tego na mnie starą - ale z przyzwyczajenia i zamiłowania przyszła u mnie mania z której otrząść się nie mam jakoś siły. Anielka znów pomaga mi w gospodarstwie, bo ten projekt na klucznicę jaki miałam parę letnich miesięcy niemożliwym się okazał.




List Melanii Padlewskiej do Maryli Wolskiej, datowany Perepelniki dnia 22 sierpnia 1900 r.

Droga Kochana Pani!

Wczoraj czy przedwczoraj dojść musiał rąk Jej list mój ostatni a oto ja znów naprzykrzam się i to w sposób niedelikatny, bo zamierzam prosić o kupno mnóstwa tualetowych przyborów, nie dla siebie ale od siebie dla panienek moich na które spadło niespodzianie zaproszenie na gody weselne z tańcami i to tu w miejscu u Księdza ruskiego, gdzie zamąż wychodzi siostra pani domu. Odmówić trudno, bo przybyła by jedna więcej jątrząca się bez końca t.z. "wielka krzywda od Lachów" a zreszto po co odmawiać, kiedy panny zabawie bardzo rade i cieszą się ogromnie nadzieją pląsów. Młode to więc trudno się dziwić, że nie tak mądre jak my.

Chodzi teraz o to żeby Halci żółtką tej poczciwej sporządzić niedrogą a ładną i swieżą sukienkę. Pani Kochana tak dobra że nam w tém pomoże - prawda? Prosiemy więc o taką jasną różową materyjkę letką wełnianą czy też pół jedwabną, a jeśli by te okazały się za drogie to przezroczysty nie gruby batyścik czy muszlin w cenie 5 do 6 złr. mniej więcej - prosiemy też o potrzebne dodatki, bo sukienkę uszyć ma tu przygodna keawczyni. Ozdoby będą może zbyteczne a przyczyniły by kosztów, proszę tylko o podszewkę, sznur na dół i nici stosowne, a przy sposobności ja dla siebie proszę o 10 metrów białego bawełnianego sznurka do spodzic perkalowych. Dalej potrzebne nam dla dwóch panien rękawiczki żółtawe obie Nr 6 i 1/4, jedne mogą być jaśniejsze, drugie wyraźniej żółte o trzech guziczkach obie. Oto jest za czém obejść pół Lwowa i wynudzić a zmęczyć się porządnie przy upałach obecnych.

Przepraszam za moją śmiałość - przepraszam najmocniej i proszę z góry o przebaczenie.

Jednocześnie z tém listem przekazem wysyłam 16 Złr. na to kupno (...)




Nieznana data. Dopisek na blankiecie przekazu pieniężnego na 200 koron ze stemplem poczty w Nuszczu i cyframi 12 i 06. Nadawca: M. Padlewska w Perepelnikach poczta Nuszcze.

Nie mogę się wstrzymać aby tu na tak niewłaściwem miejscu nie wyrazić Ci mej gorącej podzięki za cudowne przemienienie zczerniałego zniszczonego portretu Wujciowego na coś wprost ślicznego. Już zawieszony gdzieś chciała a to co Ci oddać mogę za to cudowne przemienienie odeszle lub oddam osobno, nie chcąc gmatwać.




List Melanii Padlewskiej do Maryli Wolskiej, datowany Perepelniki dnia 22 marca 1901 r.

Pytasz mnie o rady gospodarsko ogrodnicze a ja tu jasno się okazało jak do nich niezdatną jestem, bo sama dałam się wywieść w pole przedczoraj wiośnie. Tak było już ciepło i sucho, że kazałam odwiązać krzewy, odsłonić róże i rośliny osłonięte - wyniosłam dużo wazonów na szklany zachodni ganek, a oto dziś śnieg sypie, zimno się zrobiło i muszę na nowo chronić biedne rożliny przed wcale możliwemi mroziskami. Bez mojej zatém rady mądrzej zrobiłaś nie dowierzając jak ja takim fenomenom jak prawdziwa wiosna tu w Polsce w marcu nie w maju.




List Melanii Padlewskiej do Maryli Wolskiej, datowany Perepelniki dnia 1 czerwca 1901 r.

Jak dobrze się stało że pojechałam idąc jakby za przeczuciem że to jeszcze nie właściwa pora, bo tu istotnie potrzebną byłam, gdyż w dzień mego powrotu dostał Podoski wiadomość z Krakowa o śmierci matki swej i pojechał na tydzień blisko na pogrzeb, samodzielnie więc rządzić tu musiałam. Czekali na mnie także z rozpoczęciem budowy, muruje się okazały szpichlerz piętrowy. Bardo czynny a nawet pracowite wiodę tu życie i czuję się niem już nawet mocno znużoną. Pełno próśb interesów oblega mnie dnie całe, do tego odwiedziny, przejażdżki w pole dla obejrzenia urodzajów bardzo obiecujących jak dotąd, a to wszystko przy dwudziestu kilku stop. ciepła w cieniu - aż nadto do zmęczenia młodszych i silniejszych ode mnie. (...)

Ładnie tu jest. Kwiatów i woni pełno. Słowik śpiewa nieustannie - jakiś niezmordowany udał się. Wieczory księżycowe których sama tylko używam bo reszta domowników niedba o czary a chce się przed wszystkiém wyspać.




List Melanii Padlewskiej do Maryli Wolskiej, datowany Goszyce dnia 9 października 1901 r.

O wartości nowo przyjętej gospodyni nic jeszcze powiedzieć się nie da, ta kategoria sług jeśli nie jest doskonałą przez znajomość swego zadania, dzielność i uczciwość - bywa zbyteczną od parady dekoracyją poza którą złe gnieździ się tem bezkarniej i pewnie. Jeśli ten kto tylko pilnować ma nie zrobi tego dobrze i wiernie, lepiej się nie łudzić i godzić z góry na pewne nadużycia, które są prawie że nieuniknione. Przyszedłszy do takiego przekonania obchodzę się lat już kilka bez specyjalnej dozorczyni - w razie jednak potrzeby wywiezienia kiedyś Anielki dla wypoczynku z Perepelnik obejść się dłużej nie potrafię, chyba i jeśli byście obie z kochaną twą Muńcią wiedziały coś kiedyś o jakiej skromnej kobiecinie któréj by dom i gospodarstwo kobiece wiejskie powierzyć można, to proszę nie zapominajcie że mnie takiej potrzeba właśnie.

Gdyby ta Jadwiga z góry nie miała skłonności alkoholicznych i chciała zmienić zajęcie dotychczasowe, to byłaby prawie dla mnie, bo pań się boję więcej.




List Melanii Padlewskiej do Maryli Wolskiej, datowany Perepelniki dnia 2 grudnia 1901 r.

Dziś dopiero zostałyśmy same we dwie. Przez tydzień ubiegły były ciągle Koncewicze z matką i w ogóle więcej ludzi jak zwykle. Pogrzeb był nieokazały ale poważny i rzewny. Ludu wiejskiego dużo - ruskiego cerkiewnego śpiewu i obrzędów religijnych więcej jak zazwyczaj i to bezinteresownych ze strony miejscowego proboszcza, który przyjąć nie chciał honorarium a gdym także ustąpić nie chciała wziął kilkadziesiąt fl.[orenów] na cerkiew. Kazała się Olesia pochować obok Stasia więc na tem cmentarzu pod cerkwią więc Msze egzekwije i katafalk był nie w Kapliczce lecz w cerkwi co jak uważałam lepiej się naszym chłopkom podobało - jak usunięcie się z wspólnego miejsca spoczynku Które by ze strony naszej nie było nastąpiło gdyby Ksiądz miejscowy podówczas gdy się Kaplica nasza stawiała nie był zupełnym wariatem najzjadliwszym.

Dużo mam zajęcia chcąc dom do ładu choć w części doprowadzić bo dawno już była tego gwałtowna potrzeba. (...)

Trzeba tak dom zostawić aby nie wracać doń po paru miesiącach jak do pustki wstrętnej, a przecie nie zostawić go otworem na łaskę sług. Ułatwają mi to zadanie poczciwi Podoscy. Sprowadzą się na zimę do jednego pokoju, tego gościnnego przy kuchni - resztę mieszkania zamknie się i opalać nie będzie. Kwiaty zniesę i ustawię w dwóch izdebkach od sieni, gdzie sypiać będą dwie sługi - jedną odprawię.




List Anieli Nowackiej do Maryli Wolskiej, datowany Perepelniki dnia 12 grudnia 1901 r.

Sanna w obrębie Perepelnik i okolic tu bliskich jest doskonała, śniegu jest sporo. Więc drogi do Zborowa nie będziemy mieć najgorszej myślę.




List Maryli Wolskiej do Gabrieli Gawalewiczowej, datowany Lwów Zaświecie dnia 20 sierpnia 1921 roku.

Byliśmy w Perepelnikach na dzień Świętej Anny (...).

Perepelniki jakby zmartwychwstałe tą jedną duszą niewieścią, pełne barw kwietnych na grządkach przed domem, pełne barw tkanych na ścianach i sprzętach, zdobnych kilimkami i paskami zapasek łowickich (jaką to jedną, wesołą i jaskrawą jak bukiet na M. Boską Zielną, dostałam od kochanego Platerka). Pokoje wielkie, wskutek pustki po przepadłych sprzętach jeszcze większe, zapełniają się powoli; sypialne pokoje Kaziów na razie urządzone najładniej oraz jadalnia, w której ciężkie jesionowe, staroświeckie meble, ciężarem swoim i rozmiarem jedne oparły się grabieży. Pokoje gościnne zaopatrzone na razie jedynie w konieczne "niezbędności" powoli nabiorą urody. W salonie ślicznym jako teren o ogromnych trzech oknach zaokrąglonych łukowo u góry i oszklonych u szczytu promieniście, niema jeszcze parkietów, stoi tylko piękny nowy piec kaflowy z kominkiem, koloru deserowego masła i - całe wojsko nowych ulów, do rosnącej w oczach pasieki. Weranda natomiast przed salonem, podparta czterema smukłemi, białemi kolumnami, owieszona kotarą dzikiego wina, jej ładna żelazna baryerka, posadzka wykładana trębowelskiemi kwadratami kamienia, oraz schodki kamienne, schodzące w dwie strony ku parkowi wszystko to śliczne i niezmienione, czyni żywszem złudzenie jawiące się chwilami, że wszystko co przeszło to był tylko zły, straszliwy sen, że niebyło żadnej wojny, że żaden pocisk nie zatrząsł białymi murami dworu, że lada chwila z za węgła wyjdzie Luk w dużym, słomkowym kapeluszu i będzie mnie wołał, jak zawsze za powrotem do domu, zawsze mnie pierwszej...




List Anieli Nowackiej do Maryli Wolskiej. Perepelniki 1929 (brak daty).

Po ciepłej długiej jesieni nareście śnieg mamy. Z dawnych czasów z dawnych zwyczai po dworach pamiętam że i Wuj to miał zwyczaj. Wuj Szymon Padlewski. Zawsze w zimie ptaszki żywił. Zlatywały się sikorki, cudne dzięcioły do skrzyneczki. Tem ratowały się od śmierci głodowej. Dostawały codziennie do swojej skrzyneczki siemię i łój posiekany.

Dziś nikt tego nie czyni, nikt nie pamięta o biednych ptaszętach a to są najlepsi nasi robotnicy, do czyszczenia drzew owocowych.