Kronika kryminalna cz.05
Dodane przez Remek dnia Grudnia 28 2013 15:18:26
Dzięki pracowitym Polskim Bibliotekom Cyfrowym w internecie jest coraz więcej starych gazet z Kresów. Znajdujemy w nich różne informacje - także drobne wzmianki, np. opisy wypadków czy przestępstw z okolic Olejowa i Załoziec. Mieliśmy dylemat, jak je technicznie włączyć do naszej bazy źródeł historycznych? Początkowo chcieliśmy je gromadzić według miejscowości. Czyli osobno Olejów, Załoźce i inne. Ale ilość materiałów jest nierówna - nie wiemy na co się akurat natkniemy i trudno sobie coś z góry zaplanować. To zresztą w tych poszukiwaniach jest najpiękniejsze. Zdecydowaliśmy się więc połączyć materiały z różnych miejscowości według tematyki. Wydaje nam się, że efekt końcowy wygląda bardzo ciekawie i spodoba się naszym Czytelnikom. Gdy zbierze się odpowiednia ilość nowych materiałów (6-7), opublikujemy na naszej stronie kolejne odcinki "Kroniki".






Gazeta Narodowa. Rok VIII. Nr. 150. We Lwowie, Piątek dnia 18. Czerwca 1869.

Przytomność umysłu.

Zeszłego tygodnia pewien chłop z Czystopad w powiecie załozieckim udał się do lasu, zwanego Krąglakiem, i w gęstwie nagle spostrzegł trzech widocznie rabusiów, dwóch chrześcian i jednego żyda, którzy siedząc popijali sobie z baryłki wódki. Jeden rabuś miał nóż na kiju jak spisa zatknięty. Chłop przerażony chciał umknąć, ale go rabusie schwytali, i skrępowawszy mu ręce i nogi, do drzewa przywiązali, mówiąc: "Niech cię tu komary zjedzą." Chłop nie stracił jednak przytomności, i wyrzekając na swój los, wołał: "Żandarmom uciekłem, a to mam umrzeć !" Zwróciło to uwagę rabusiów, wypytują więc chłopa, a ten im opowiada, że za kradzież został przez żandarmów aresztowany i do sądu do Załoziec odstawiony, że z aresztu umknął i chciał się tu w gęstym lesie ukryć i t. d. Rabusie rozwiązali zatem mniemanego złodzieja. Chłop udaje jeszcze głodnego, i prosi o chleb. Nie mieli chleba; chłop proponuje zatem, aby mu dali pieniądze, a on ze wsi przyniesie co do jedzenia. Otrzymawszy pieniądze, pobiegł czemprędzej - do Załoziec do sądu. Wysłano natychmiast do lasu za zbrodniarzami, ale ci już znikli tymczasem bez śladu.






Gazeta Lwowska. Rok wydania 60. Nr. 296. Czwartek 29. Grudnia 1870.

(Ucieczka więźniów.)

Z więzienia sądu powiatowego w Brodach zbiegli: Piotr Bublewicz z Sasowa, 18 l., uczeń stolarski, za kradzież uwięziony, Giżycki Szczepan z Salijowa, 18 l., ekonom, bez nosa, ospowaty, za kradzież uwięziony, i Marcin Mostowy, przemytnik z Załoziec, 35 l., za rabunek uwięziony i w kajdany zakuty.






Gazeta Narodowa. Rok XXX. Nr. 185. We Lwowie, - Wtorek dnia 4. Sierpnia 1891.

Kronika brukowa.

Marję Drozd, poszukiwaną od miesiąca przez żandarmerię w Załoźcach, wyśledził i przyaresztował wczoraj ajent policyjny Günsberg. Skradła ona we Lwowie drugiej słudze książeczkę galicyjskiej Kasy oszczędności na 40 zł. i wyjechawszy następnie do Załoziec, okradła tam służbodawcę na kwotę 65 zł., poczem umknęła z powrotem do Lwowa.






Dziennik Polski. Rok XXXV. Nr. 357. *Wydanie popołudniowe). We Lwowie sobota dnia 2 sierpnia 1902 r. Fragment dużego artykułu "Strejki rolne".

Także ze zborowskiego okręgu sądowego donoszą o wybuchu strejków i gwałtach, popełnionych w Harbuzowie, Białogłowach, Perepelnikach, Nuszczu, Meteniowie i Jarosławicach. W celu zapobieżenia dalszym rozruchom wysłano w tę okolicę dwóch urzędników starostwa z kompanją piechoty i szwadronem ułanów. Ogółem aresztowano w powiecie około 120 ekscedentów.






Kurjer Lwowski. Rok VIII. Nr. 334 ABC. Lwów, wtorek 3 grudnia 1935 r.

ARESZTOWANIE KŁUSOWNIKA.

Podczas obchodu lasu w Tworymirce(*) obok Harbuzowa (własność hr. Wodzickiego) gajowy Bielecki natrafił na kłusownika Juliana Martynowicza, który ustrzelił kozła. W czasie pościgu Martynowicz oddał strzał w kierunku gajowego, który chybił. Martynowicza przytrzymano i oddano do dyspozycji władz sądowych.


(*) w oryg. błędnie "Tworyniowcach"






Warszawski Dziennik Narodowy. Rok I. Nr. 194. Sobota 7 grudnia 1935 r.

ZŁOCZÓW
Dyrektor Kasy Oszczędności w Załoźcach pod kluczem

Na sali sądowej aresztowany został dyrektor Kasy Oszczędności w Załoźcach, Rechtschaffer. Przeciw dyrekcji tej kasy toczą się dochodzenia w sądzie okręgowym w Złoczowie o nadużycia bankowe. Onegdaj sędzia śledczy po przesłuchaniu dyr. Rechtschaffera zawiesił nad nim areszt śledczy.






Warszawski Dziennik Narodowy. Rok V. Nr. 28. Sobota, 28 stycznia 1939 r.

Odpowiedź p. premiera na interpelacje "ukraińców" w Sejmie

W czasie ostatniego posiedzenia plenarnego sejmu p. premier Składkowski nadesłał 7 odpowiedzi na interpelacje posłów "ukraińskich". Dwie z tych odpowiedzi (pos. Bilakowi i pos. Wełykanowiczowi) zamieszczamy poniżej: [przy przepisywaniu pominęliśmy fragment nie dotyczący Załoziec]

Odpowiedź na interpelację w sprawie zajść w Załoźcach pow. zborowskiego brzmi następująco:

"Przeprowadzane dochodzenia nie potwierdziły zarzutów, postawionych w interpelacji co do udziału osób wojskowych w pobiciu osób zgromadzonych w dniu 20.11.38 r. w Domu Narodnym w Załoźcach, a przeciwnie - stwierdziły stan faktyczny, całkowicie odmienny od przedstawionego przez interpelanta.

W szczególności twierdzenia interpelanta, jakoby żołnierze wdarli się na salę, urządzili masowe bicie zgromadzonych i zdemolowali urządzenie Narodnego Domu, okazały się niezgodne z rzeczywistością.

Na salę - gdzie zresztą odbywało się zgromadzenie, na które władze nieudzieliły zezwolenia - wszedł jedynie dowódca oddziału wojskowego, aby zażądać wyjaśnień w sprawie obrzucenia, na kilka godzin przedtem, żołnierzy kamieniami z okien Narodnego Domu. Kilku podoficerów i żołnierzy pozostało przed domem. Zgromadzeni - widocznie w poczuciu winy za udział w nielegalnym zebraniu - rzucili się tłumnie w panice do ucieczki przez okna i drzwi, wybijając szyby i wyłamując futryny.

Zaznaczyć należy, iż w sali obliczonej na 100 osób znajdowało się ponad 400 ludzi. Przed domem wywiązała sią wzajemna bójka ze zwabioną hałasem miejscową ludnością, w wyniku której, jak również wskutek wielkiego zamieszania przy tłumnej ucieczce, zostało poturbowanych kilka osób. Winnych z pośród ludności cywilnej nikt z poszkodowanych nie potrafi wskazać, ani też nie udało się ustalić ich tożsamości.

W każdym razie dochodzenia stwierdziły, iż żaden z żołnierzy nie brał czynnego udziału w powyższych zajściach.

Zachowanie powagi wojska stanowi podstawowy obowiązek państwowy, który jest i będzie wykonywany bez potrzeby wydawania odrębnych w tym przedmiocie zarządzeń".