| Komentarze
dnia września 23 2014 15:29:22
Michał Łuciów był mężem Stefanii Łuciów z domu Owczarz.
Zginął w okrutnych mękach z rąk banderowców ukraińskich wraz i 5 innymi Polakami w 1944 r. wracając z podwodów. Pomnik
postawił w końcu lat 90 jego syn - Franciszek Łuciów (zm.w 2007r.). Przedtem stał tam krzyż z rur z blaszaną tabliczką. |
dnia września 24 2014 11:16:48
W uzupełnieniu do wpisu Kazimierza, pozostałymi mieszkańcami okrutnie zamordowanymi przez banderowców byli: podaję według relacji Pani Zofii Wolaniuk z Olejowa, spisanej w 2009 roku;
Jamborski Karol, Mądrzycki, Wielichowski /Stanisław?/, Trymbulak /Stanisław?/. Wiosną 1944 r. zostali wyznaczeni do pracy w Tarnopolu wraz z podwodami. W drodze powrotnej zatrzymali się między wsiami Nosiwcy a Neterpieńce na wieczorny popas. Wybrali drogę polną, boczną, aby uniknąć zetknięcia z banderowcami. Taktyka banderowców była taka, że popołudniem zbierali się na skraju swojej wsi, jechali kilkoma podwodami co najmniej kilkanaście kilometrów do wsi, w której mieli dokonać napadu. Czekał tam na nich "przewodnik", który wskazywał poszczególne zagrody, z których zabierano ludzi do likwidacji i dobytek. Prawdopodobnie taka banda natknęła się na ludzi z Olejowa.
Michał Łuciów miał szóstkę dzieci;
Antoni 1921, Franciszek 1923 / zamieszkał w Barlinku/, Bronisław 1926 /Anglia, Nowa Zelandia, obecnie Australia/, Józef 1928, Joanna 1931 /obecnie USA/ i Weronka 1940 /obecnie Wrocław/.
Weronka i Bronisław w tym roku odwiedzili potomków Franciszka w Barlinku.
Jeszcze prośba do użytkowników, może ktoś ma jeszcze inne informacje na ten temat, imiona zabitych, dokładną datę, lub inne wiadomości, niech podzieli się z użytkownikami strony. |
dnia września 25 2014 22:37:35
wg wspomnień wujka Antoniego:
http://www.olejow.pl/readarticle.php?article_id=252
Zostało dużo sprzętu wojskowego i pod obstawą Ruskich 10 -15 furmanek jechało jako podwoda do Tarnopola, Ruskie nie mieli czym zawieźć więc brali chłopstwo... Ale co wieźli to nie wiem - skrzynie, broń, amunicję, skrzynie jakieś. Nie do Zborowa, ale do Tarnopola. Ojciec mój nie jechał. Po rozładowaniu w Tarnopolu na stacji Ruskie ich rozpuścili. a w drodze powrotnej we wsi Nosowce chcieli poić konie i wtedy zatrzymali ich banderowcy.
Każdy miał mówić pacierz po ukraińsku. Kto powiedział to jechał dalej. Brzezicki (synowie to Paweł i Stach) mimo, że Polak - to umiał pacierz bo matka była Ukrainka. Ale już Łuciów Michał (Łucyk z pomnika na cmentarzu w Olejowie), on powinien ale pacierza nie powiedział, Jamborski Karol (miał ten szuter), Wielichowski Stach, Trymbulak Stach. Konie tam zostały, wozy też, to znikło to wszystko. A ci wrócili do domu. Ludzie szukali ich, jeździli do rajonu w Załoźcach i nic, dopiero w grudniu chyba po dwóch tygodniach przywieźli tych czterech pobitych. Przywieźli ich z Nosowiec bez języków, ręce połamane, powiązani drutem kolczastym. ...
Rodzice poszli na pogrzeb, mnie nie puścili. Stach Trymbulak mieszkał po sąsiedzku, ożenił się z "Kosarychą". |
|
| |